Warszawa. Kolejne dziecko znalezione w oknie życia. Nie miało przy sobie żadnych rzeczy
To już ponad 17 lat od kiedy w Polsce funkcjonują tzw. okna życia, czyli miejsca, w których rodzice będący w trudnej sytuacji życiowej mogą bezpiecznie i anonimowo zostawić swoje dzieci. Ich twórcy mieli nadzieję, że okażą się potrzebne jedynie sporadycznie, jednak azyl znalazły w nich już setki maluchów. Ostatni z nich dołączył do tego niemałego grona w miniony piątek. To chłopczyk, którego znaleziono w warszawskim oknie przy ulicy Hożej.
Okna życia szansą dla setek dzieci
Okna życia to jedne z miejsc od lat dających nadzieję na lepsze życie dla tych, którzy w swoich biologicznych rodzinach takiej szansy by nie otrzymali. Mimo funkcjonowania domów dziecka i możliwości pozostawienia nowonarodzonej pociechy w szpitalu, cały czas przekonujemy się, że są one niezwykle potrzebne, o czym świadczą zasmucające statystyki.
Tylko w warszawskim oknie życia przy ul. Hożej 53, które funkcjonuje przy klasztorze Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi od 2008 roku, do tej pory pozostawiono już 21 maleństw. Ostatnie trafiło tam w piątek 21 kwietnia po południu.
Kolejne maleństwo w warszawskim oknie życia
Maluchem, który od niemalże dwóch dni rozpoczyna swoje nowe życie jest chłopiec, któremu nadano imię Wojciech. Siostry franciszkanki nie zastanawiały się zresztą długo i wybrały imię bezpośrednio związane z uroczystością patrona Polski, przypadającą właśnie na niedzielę 23 kwietnia.
Zgodnie z obowiązującymi procedurami, po wstępnym zaopiekowaniu się dzieckiem, przekazano je do szpitala. Co istotne, zazwyczaj wraz z porzuconym malcem rodzice zostawiają przy nim choćby książeczkę zdrowia, list lub różnego rodzaju dewocjonalia. Tym razem w oknie nie było żadnej z tych rzeczy.
Bezpieczne schronienie
Okno życia przy ul. Hożej 53 zostało otwarte i poświęcone przez abp Kazimierza Nycza, który wyrażał nadzieję na to, że będzie ono jedynie symbolem. Po latach wiadomo już jednak, iż zyskało ono wymiar niezwykle praktyczny, bo dzieci w nim pozostawione można liczyć w dziesiątkach.
W ubiegłym roku chwilowe schronienie znalazł w nim także chłopczyk, którego nazwano Patryk. Rok wcześniej nie znaleziono w nim żadnego dziecka, ale za to dwa lata temu pozostawiono w nim dwie pociechy - Stefanka i Zuzię. Za wszystkie te maleństwa oraz ich rodziców - zarówno biologicznych jak i adopcyjnych - siostry franciszkanki modlą się raz w miesiącu.
Dla wielu rodziców zostawienie w nim dziecka to najlepsze rozwiązanie, bowiem zdecydowanie skraca ono drogę adopcji. Taki maluch trafia do pogotowia rodzinnego i wszczynana zostaje procedura adopcyjna. Przy okazji sam rodzic pozostaje anonimowy, jednocześnie wiedząc, że jego dziecku nie stanie się krzywda.
Źródło: Fakt