Tragedia w Sosnowcu. Sąsiedzi mówią o zachowaniu Piotra B.
Mężczyzna podejrzewany o podwójne zabójstwo w Sosnowcu został w poniedziałek doprowadzony do prokuratury. Usłyszy zarzut dotyczący morderstwa ze szczególnym okrucieństwem. Według doniesień medialnych to właśnie młodszy syn Ewy i Marka miał dokonać przerażającej zbrodni. Sąsiedzi ujawniają, jak zachowywał się krótko przed morderstwem – „wrzeszczał, że każdego pozabija”.
Tragedia w Sosnowcu. Podwójne zabójstwo
Do makabrycznego odkrycia doszło w niedzielę, 11 lutego, o godz. 11. Przy ul. Wapiennej w Sosnowcu (woj. śląskie) służby sforsowały zamknięte od wewnątrz drzwi jednej z okolicznych wilii. Działanie było konieczne, ponieważ zostali zawiadomieni o tym, że coś strasznego stało się mieszkającemu tam małżeństwu. Po dostaniu się do środka funkcjonariusze stwierdzili najgorsze. 67-letnia Ewa B. i 66-letni Marek B. zostali brutalnie zamordowani.
Sosnowiec. Mężczyzna podejrzewany o podwójne zabójstwo zatrzymany
Na miejscu do późnych godzin prowadzone były działania funkcjonariuszy, mające na celu zebranie wszystkich dowodów zbrodni. Niedługo potem w sprawie został zatrzymany Piotr B. Mężczyzna był już w tym czasie daleko poza Śląskiem. Zwrócił na siebie uwagę kierowcy autobusu swoim dziwnym zachowaniem. Ten powiadomił policję. Według informacji przekazywanej przez „Fakt”, 32-latek miał chwalić się swoim okrutnym czynem. Mężczyzna został przetransportowany z powrotem na Śląsk. Na wtorek zaplanowano przeprowadzenie czynności z podejrzanym w Prokuraturze Okręgowej w Sosnowcu.
Wszczęto już śledztwo w sprawie zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Za ten czyn wedle nowych przepisów grozi od 15 do 30 lat, a nawet dożywocie. Zlecona została sekcja zwłok dwóch ofiar, którą przeprowadzi Zakład Medycyny Sądowej w Katowicach. Podejrzany jest już w prokuraturze, trwa przesłuchanie — powiedział prokurator Waldemar Łubniewski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu.
Morderstwo w Sosnowcu. Sąsiedzi: „wrzeszczał, że każdego pozabija”
Mieszkańcy osiedla Środula w Sosnowcu znali zatrzymanego mężczyznę ze względu na jego agresywne zachowanie. Nie raz mogli usłyszeć jego kłótnie z rodzicami i z sąsiadami. Kilkakrotnie dał znać o swojej naturze.
To było do przewidzenia. Ten Piotrek był jakiś dziwny. Cyrki tu odstawiał. Na dach swojego domu wchodził i wrzeszczał, że każdego pozabija. Mamy nawet film, jak stoi na tym dachu i wrzeszczy – mówili okoliczni mieszkańcy i właściciele pobliskiej restauracji.
Mężczyzna miał grozić i zastraszać okolicznych mieszkańców. Wielokrotnie słyszano, jak kłócił się z rodzicami, u których pomieszkiwał.
Dwa lata temu mnie zwyzywał. Wyjeżdżaliśmy wtedy na wakacje. On darł się na całe gardo, że mam "w czapę od niego", że mnie zabije. Mówił bardzo agresywnie. Często kłócił się ze swoimi rodzicami. Słyszałem, jak jego matka krzyczała do niego, że jest nierobem. Pomieszkiwał czasami u rodziców. Jak się pojawiał, od razu były awantury. Wszystko słyszeliśmy – opowiedział w rozmowie z „Faktem” pan Szymon, który mieszka naprzeciwko domu, w którym doszło do tragedii.
Źródło: Fakt.pl