Tragedia podczas odśnieżania torów. Nie żyje jedna osoba, druga ma ciężkie obrażenia
Nie żyje mężczyzna, którego potrącił szynobus w Jaszczowie na Lubelszczyźnie. 64-latek został wciągnięty pod koła maszyny i zginął na miejscu. Jego towarzysz z kolei z poważnymi obrażeniami ciała trafił do szpitala. Policja ma już pewne przypuszczenia dotyczące możliwych przyczyn tragedii.
Śmiertelne potrącenie podczas prac na torach
Dramat rozegrał się w niedzielę ok. godziny 10 nad ranem w Jaszczowie w powiecie łęczyńskim (woj. lubelskie). Z informacji przekazywanych przez służby wynika, że szynobus potrącił mężczyzn odśnieżających tory. Na miejscu było trzech pracowników, ale obrażenia odniosło dwóch z nich.
- Jeden z mężczyzn został wciągnięty pod tory i zginął na miejscu. Drugi w efekcie potrącenia został odrzucony. Z obrażeniami ciała trafił do szpitala - podał nadkomisarz Andrzej Fijołek, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Lublinie. Ofiarą jest 64-latek pochodzący ze Świdnika.
Od poniedziałku w Biedronce wyjątkowe produkty. Klienci będą walić drzwiami i oknamiMężczyźni najprawdopodobniej nie słyszeli pociągu
Na miejscu tragedii przez długi czas pracowali policyjni technicy i prokurator zabezpieczający ślady. Ich zadaniem będzie teraz odpowiedzenie m.in. na pytanie, jak doszło do tragicznego w skutkach potrącenia. Lubelska policja ma już pewne przypuszczenia.
ZOBACZ: 19-latek jechał pod prąd i spowodował tragiczny wypadek. Nie żyją trzy osoby, w tym dwoje dzieci
- Mężczyźni mogli używać dmuchaw, co skutkuje tym, że najczęściej używa się słuchawek przeciwhałasowych. Być może nie słyszeli nadjeżdżającego pociągu - powiedział nadkom. Fijołek.
Jeśli chodzi o maszynistę szynobusa, ten został przebadany na obecność alkoholu w organizmie. Analiza wykazała, że był trzeźwy.
Dramat na obwodnicy Maciejowej. Za kierownicą pijana 30-latka
Do śmiertelnego potrącenia, tym razem przez samochód, doszło też w sobotę 2 grudnia wieczorem na obwodnicy Maciejowej (pow. jeleniogórski).
Jak się okazało, zdarzenie miało miejsce na odcinku drogi, na którym nie ma ani chodnika, ani pobocza. Nie wiadomo więc, co zmarły mężczyzna robił na drodze, gdy wjechał w niego osobowy Volkswagen.
ZOBACZ: Tragiczny wypadek w miejscowości Wełna. Nie żyje jedna osoba
Pewne jest, że w chwili wypadku panowały bardzo trudne warunki atmosferyczne, a okolica była nieoświetlona. Inna rzecz, że po badaniach kierującej autem 30-latki na jaw wyszło, że miała w wydychanym powietrzu blisko pół promila alkoholu.
Źródło: Interia, 24jgora.pl