Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Tragedia na mazowieckiej trasie. Range Rover wbił się w drzewo. Nie żyje jedna osoba
Agata Jaroszewska
Agata Jaroszewska 24.04.2023 18:08

Tragedia na mazowieckiej trasie. Range Rover wbił się w drzewo. Nie żyje jedna osoba

śmigłowiec LPR
materiały służb

Tajemniczy i dramatyczny wypadek pod Warszawą. Range Rover pędził drogą, gdy nagle zjechał z trasy i z impetem wbił się w drzewo. Wskazówka prędkościomierza miała zatrzymać się na 220 km/h. Dwie osoby siedzące wewnątrz zmiażdżonego auta mogą mówić o wielkim szczęściu, chociaż walka o życie jednej z nich nadal trwa.

Tajemniczy wypadek na Mazowszu. Nie żyje jedna osoba

Niedziela była na Mazowszu bardzo trudna dla pogotowia, policji i strażaków. Dowodem na te słowa jest relacja z dramatycznego wypadku na wysokości Sierakowa na Mazowszu. Służby z gminy Radzymin wezwane zostały na drogę wojewódzką nr 631 Nieporęt-Marki. 

Wszystko przez pędzącego około godziny 18:50 Range Rovera. Pojazd był rozpędzony do granic możliwości. Nieoficjalne wiadomości portalu wwl112.pl wskazują, że w momencie wypadku kierowca jechał aż 220 km/h. To cud, że wszyscy nie zginęli na miejscu.

"Chłopaki do wzięcia". Ukochana Jarusia wyznała prawdę o ich małżeństwie. Fani są zaskoczeni

Auto wbiło się w drzewo, później stanęło w płomieniach

Na ten moment sprawa jest bardzo tajemnicza. Pędzący Range Rover nagle zjechał ze swojego pasa ruchu i wbił się w drzewo stojące przy drodze. Uwagę zwraca fakt, że brakuje śladów hamowania.

Zderzenie z drzewem nie było końcem makabrycznego splotu wydarzeń. Pojazd stanął w płomieniach, co było kolejnym śmiercionośnym zagrożeniem dla dwóch osób siedzących wewnątrz. Kobieta i około 30-letni mężczyzna mogą jednak mówić o wielkim szczęściu.

Trasą, gdzie doszło do wypadku, przejeżdżał akurat ratownik medyczny oraz strażak ochotnik. Nie czekając ani chwili zsiadł z motocykla i rozpoczął reanimację młodej dziewczyny, która po zderzeniu z drzewem była w stanie krytycznym. Chwilę wcześniej wydobyli ją inni świadkowie wypadku.

Policjanci ustalają szczegóły tragicznego wypadku

Strażacy dotarli na miejsce błyskawicznie. Druhowie z OSP Radzymin natychmiast sięgnęli po specjalistyczny sprzęt. Strażacy musieli użyć go, aby rozchylić pogięta niczym puszka blachę i wydostać mężczyznę siedzącego za kierownicą. Na miejsce wezwano śmigłowiec LPR, gdyż pewne było, że każda sekunda będzie miała znaczenie w walce o ich życie.

Śmigłowiec zabrał 30-latka. Lekarze ze szpitala na warszawskich Bielanach nadal walczą o życie kobiety siedzącej w roztrzaskanym Range Roverze. Teraz sprawą zajmą się policjanci, którzy będą wyjaśniać okoliczności tego tragicznego wypadku. 

Jak ustalił WWL112.PL, lekarzom nie udało się uratować życia jednej z osób, które zostały poszkodowane w wyniku tego dramatycznego wypadku. W szpitalu zmarła około 25-letnia pasażerka Range Rovera. 

Źródło: wp.pl, wwl112.pl