Teściowa chodziła z synową na zakupy do Biedronki. Teraz grozi im 5 lat więzienia
Biedronka w Jeleniej Górze została ofiara przedsiębiorczego i wyjątkowo nietypowego duetu. Policja poinformowała o zatrzymaniu teściowej z synową. Kobiety robiły zakupy w taki sposób, iż sklep stracił wiele tysięcy złotych. Teraz grozi im nawet 5 lat więzienia.
Teściowa z synową dorpowadziły do ogromnych strat w Biedronce
W Jeleniej Górze na ustach wszystkich jest kilkutygodniowy proceder 36-latki i 58-letniej kobiety. Synowa i teściowa znalazły sposób na to, aby oszczędzić podczas zakupów w Biedronce sporo pieniędzy . Nie było to jednak legalne.
Policjanci zatrzymali dwie kobiety po tym, jak pracownicy Biedronki dostarczyły dowodów, że przy kasie nie pojawiały się wszystkie produkty, które wracały z kobietami do domów. Lista zarzutów jest imponująca.
Zareagowali pracownicy Biedronki
- Jak ustalili funkcjonariusze, kobiety od października do listopada ubiegłego roku dopuściły się serii kradzieży w jeleniogórskim dyskoncie spożywczym . Ich łupem padły artykuły spożywcze i chemiczne. Pokrzywdzony podmiot poniesione straty oszacował na blisko 15 tysięcy złotych - przekazała podinspektor Edyta Bagrowska z Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze.
ZOBACZ : Nagranie z Biedronki rozsierdziło klientów. Posypały się gromy, poszło o cenę i czytnik
Za swoje czyny w Biedronce kobiety usłyszały razem 9 zarzutów . To jednak nie wszystko, gdyż teściowej postawiono trzy kolejne zarzuty, a synowa jeden. Gdyby nie nagania, winę trudno byłoby udowodnić.
Policja otrzymała gotowe dowody na winę
To pracownicy Biedronki zaalarmowani policję, iż w ich sklepie dochodzi do szeregu kradzieży . Policjanci mieli ułatwione zadanie, gdyż razem ze zgłoszeniem otrzymali nagrania z kamer monitoringu, gdzie było widać, jak działały nieuczciwe klientki.
ZOBACZ : Poczta Polska opublikowała komunikat. Od razu zaczęli się tłumaczyć
- Obecnie funkcjonariusze wyjaśniają szczegółowo wszystkie okoliczności tej sprawy. Teraz jeleniogórzanki za czyny, o które są podejrzane, odpowiedzą przed sądem, a grozić im może nawet do 5 lat pozbawienia wolności - wyjaśniła podinspektor Edyta Bagrowska.
Źródło: policja