W poprzednich latach wzrost cen i wzrost wynagrodzeń był równy. Nie stawaliśmy się bogatszym społeczeństwem, ale też nie biednieliśmy. Sytuacja ma jednak się zmienić. Inflacja rośnie szybciej niż płace i już teraz większość z nas może zauważyć, że pomimo podwyżek zarabia mniej.
Jak wynika z analiz ekonomistów, przez większość 2023 roku będziemy biednieć, gdyż wzrost płac nie dogoni wciąż bardzo wysokiej inflacji. Eksperci WP radzą, abyśmy zaczęli oszczędzać i mniej kupować, po to, by ceny przestały tak szybko rosnąć. Jest to istotne również w kontekście przyszłorocznych wyborów parlamentarnych.
Od stycznia wzrośnie płaca minimalna zarówno dla osób zatrudnionych na umowę o pracę, jak i umowę zlecenie. Co ważne, nie będzie to jedyna podwyżka. Druga nastąpi w lipcu, co ma być odpowiedzią na wysoką inflację.
Jak podaje "Dziennika Gazeta Prawna' podczas jutrzejszego posiedzenia Rady Ministrów minister pracy i polityki społecznej Marlena Maląg przedstawi projekt nowych stawek minimalnego wynagrodzenia, mających wzrosnąć od 2023 r. Zgodnie z nimi, "najniższa krajowa" miałaby od stycznia wynieść 3450 zł, zaś finalnie 3500 zł brutto.
Rząd w końcu odkrywa karty w sprawie podwyżki płacy minimalnej oraz minimalnej stawki godzinowej w przyszłym roku. Z uwagi na rekordową inflację, najniższe pensje zostaną podniesione dwukrotnie - w styczniu i lipcu. W sumie w portfelach milionów Polaków co miesiąc pojawi się dodatkowe 440 złotych brutto.Najpierw, oczywiście, zatroszczyli się o samych siebie, ale o obywatelach także nie zapomnieli. Rządzący postanowili w końcu wziąć się poważnie za prace nad podwyższeniem minimalnego wynagrodzenia oraz minimalnej stawki godzinowej.Rada Ministrów ma czas do 15 września, by dopiąć wszystkie szczegóły i zatwierdzić proponowane kwoty. Miała to uczynić po konsultacjach z Radą Dialogu Społecznego, jednak spełzły one na niczym, bo rząd nie chciał zgodzić się na postulaty RDS.
Minister Rodziny i Polityki Społecznej potwierdziła, że w 2023 roku czeka nas waloryzacja płacy minimalnej. Będzie jednak "niezwykła", bo podwójna. Pierwsza podwyżka "minimalnej krajowej" czeka nas wraz z początkiem przyszłego roku, a kolejna już w lipcu. Co ważne, to pierwsza taka operacja w historii przepisów o minimalnym wynagrodzeniu.
Pozytywna wiadomość dla osób otrzymujących najniższe wynagrodzenia. W 2023 roku pensja minimalna ma być zwaloryzowana dwukrotnie. Rząd proponuje, by od stycznia wynosiła ona 3383 zł brutto, a od lipca - 3450 zł brutto. Zmiany mają objąć prawie 3 mln pracowników.Inflacja w Polsce bije kolejne rekordy. W maju Główny Urząd Statystyczny podał, że towary i usługi były droższe rok do roku o 13,9 proc. Niestety, eksperci prognozują, że szczyt wciąż jest przed nami. Najgorzej ma być w lipcu i sierpniu, kiedy dobijemy do nawet 16 lub więcej proc.W takich okolicznościach Polacy coraz bardziej martwią się, czy uda im się wytrwać do kolejnej wypłaty pensji. Standardem stało się już, że klienci sklepów i bazarków odkładają na półkę towary, które do tej pory gościły w ich koszykach.Choć rządzący nie znajdują póki co recepty na to, by ulżyć rodakom, a tarcza antyinflacyjna to zaledwie kropla w morzu potrzeb, pocieszeniem może być fakt, że na horyzoncie widać podwyżki płac dla części pracujących obywateli. O tym, co zmieni się w 2023 roku mówił dziś rzecznik rządu Piotr Müller.