Śmierć sióstr z Kobylej Góry. Dyrekcja szkoły przerwała milczenie, zaapelowano do uczniów
Śmierć sióstr z Kobylej Góry zszokowała całą Polskę, ale największy dramat przeżywają sąsiedzi i znajomi dziewczynek. Szkoła, do której chodziła 7-latka i 13-latka jest w żałobie. Zwołano specjalne posiedzenie, a starsi uczniowie usłyszeli konkretną prośbę. - Wszyscy jesteśmy w wielkim szoku - powiedziała dyrektorka placówki, gdzie uczyły się siostry.
Tragdia w Kobylej Górze: żałoba w szkole dziewczynek
Kiedy w czwartek Polskę obiegła wiadomość, że w Kobylej Górze doszło do tragedii , nikt nie przypuszczał, że dramat przyjmie tak wielką skalę. Ojciec po powrocie do domu znalazł ciało córki i żony . Natychmiast wezwał pomoc. Ratownicy ujawnili kolejne ciało, była to druga z córek mężczyzny .
7-latka i 13-latka nie przeżyły, ale udało się przywrócić funkcje życiowe u 47-letniej kobiety , matki sióstr. Po tym, jak milczenie przerwali sąsiedzi , na jaw wyszło, co stało się w szkole w dniu ujawnienia tragedii. Nikt nie ukrywa, że śmierć sióstr to wielki dramat, z którym ciężko się pogodzić.
Dyrektorka szkoły mówi o zmarłych siostrach, takie były w szkole
Nauczyciele ze szkoły, gdzie chodziły siostry, nie mogą uwierzyć, że dziewczynki już nigdy nie przekroczą progu placówki i nie usiądą w ławkach . - Dla naszej społeczności to dramat i ogromne zaskoczenie - mówiła wprost Joanna Ciachera-Raduła, dyrektorka szkoły.
- Dziewczynki były spokojne , miłe , grzeczne , bardzo dobrze wychowane . Ich opieką zajmowała się mama, która codziennie przychodziła po młodszą córkę do szkoły i uczestniczyła w wywiadówkach. Ojciec zajmował się utrzymaniem rodziny, bardzo ciężko pracował - mówiła dyrektorka cytowana przez portal radiozet.pl.
W ten sam dzień, gdy wiadomość o śmierci sióstr z Kobylej Góry obiegła Polskę, w szkole zwołano nadzwyczajne posiedzenie rady pedagogicznej. Nauczyciele musieli przygotować scenariusz działania, gdyż w szkole uczy się aż 288 uczniów i większość z nich dobrze znała ofiary.
Starsi uczniowie usłyszeli specjalną prośbę
Do pracy natychmiast przystąpili psycholodzy. Okoliczne szkoły i placówki mające u siebie specjalistów zaoferowały pomoc, tak by opieka psychologiczna objęła, jak najszybciej jak największą grupę osób . - Pomocą psychologiczną objęto wszystkich potrzebujących członków rodziny zmarłych dziewczynek, a także uczniów i nauczycieli - powiedziała Joanna Ciachera-Raduła.
- Wszyscy jesteśmy w wielkim szoku, dla naszej społeczności to dramat i ogromne zaskoczenie - dodała dyrektorka szkoły. Starsi uczniowie zostali wezwani na specjalne spotkanie. Nauczyciele postanowili zaufać dzieciom i zwrócić się do nich niczym do dorosłych osób.
- Poprosiliśmy ich, żeby do sprawy podeszli z rozwagą , żeby nie wydawali osądów i nie zamieszczali krzywdzących komentarzy na stronach społecznościowych - wyjaśniła dyrektorka szkoły.
Źródło: PAP, radiozet.pl