Rolnicy zatrzymali zakonnice na granicy. "Pilotowała" dwie ciężarówki
Na nic zdała się „uduchowiona” pomoc. Autorytet zakonnicy nie pomógł w sytuacji rolniczej blokady. Protestujący sprawdzili ciężarówki, które rzekomo miały zawierać jedynie środki niosące pomoc humanitarną. W środku zastali zaskakujący widok. Siostra nie wiedziała, co odpowiedzieć.
Rolnicy protestują przeciwko importowi ukraińskiego zboża
Trwa blokada przejazdu na granicy w Medyce na Podkarpaciu. Legalny protest rolników dotyczy importu ukraińskiego zboża . Podkreślają, że obecne rozwiązania wpływają na dramatyczny spadek opłacalności produkcji w Polsce.
Prowadząc blokady na polskich drogach próbują zwrócić uwagę polityków na ten problem. Na miejscu znajduje się wielokilometrowa kolejka tirów , ponieważ przepuszczany jest jedynie jeden pojazd na godzinę . Rolnicy w oczywisty sposób nie zatrzymują transportu z pomocą humanitarną . Jak się okazuje, niektórzy próbowali to wykorzystać.
ZOBACZ TAKŻE: Stanęła niemal cała Polska. Rolnicy rozpoczęli protesty
Zajrzeli do ciężarówki, w której przewozie pomagała zakonnica
Sytuacja dotyczyła dwóch ciężarówek na polskich numerach, które jechały do Drohobycza w Ukrainie. Pojazdy miały wyjątkową obstawę. „Ubezpieczała” je zakonnica , która jechała własnym samochodem.
Siostra próbowała przekonać rolników do przepuszczenia ciężarówek tłumacząc, że przewożą one dary z Caritasu . Protestujący postanowili sprawdzić, czy jest tak w rzeczywistości. W środku zastali zdumiewający widok. Rzekome miłosierdzie miało przykryć intratny biznes.
Zakonnica broniła przewozu kabli i części do aut?
Kartonowe pudła z kocami i odzieżą znajdowały się jedynie w przedniej części załadunku. Miały one służyć jako przykrywka dla prawdziwego towaru , który znajdował się tuż za nim. Niemal cała naczepa miała być wypełniona skrzynkami z Niemiec , w których znajdowały się kable i części do aut.
Co to jest?! To żadna pomoc humanitarna, to jest w ciula granie! Siostra chciała nas oszukać! Wierzymy na słowo, a tu takie numery? – pytali zdenerwowani protestujący.
Prawdopodobne oszustwo przewoźników i zakonnicy spowodowało, że rolnicy zadecydowali o nieprzepuszczeniu ciężarówek. Kazali wrócić kierowcom na koniec kolejki.
Ja naprawdę o niczym nie wiedziałam. Też czuję się oszukana – powiedziała zakonnica w rozmowie z „Faktem”.
Według relacji reporterów kobieta szybko wsiadła do auta i odjechała w kierunku Przemyśla. Rolnicy chcieli jeszcze z nią porozmawiać, jednak w końcu podsumowali sprawę słowami: „może pojechała do spowiedzi ”.
Źródło: Fakt.pl