Potężny pożar w centralnej Polsce, słup czarnego dymu był widoczny z daleka. W akcji ponad 20 zastępów straży
Ogromny pożar wsi Nowy Modlin pod Warszawą. W sąsiedztwie lotniska Modlin płonął plastik zgromadzony w hałdach. Akcja trwała ponad osiem godzin, a dym był widoczny nawet w Warszawie. Pożar gasiło ponad 20 zastępów strażackich.
Potężny pożar pod Warszawą, płonęły plastiki
Nowy Modlin . Potężny pożar hali i hałd z odpadami plastikowymi. W piątek wieczorem do służb dotarło zgłoszenie o płomieniach w podwarszawskiej wsi. Początkowo świadkowie myśleli, że ogień pojawił się bliżej lotniska w Modlinie w Nowym Dworze Mazowieckim, ale prawda okazała się inna.
- Zgłoszenie o pożarze w Nowym Modlinie wpłynęło o 18.56. Płonie hala o powierzchni 200-300 metrów kwadratowych z odpadami plastikowymi - mówił w piątek tuż przed godziną 20 mł. kpt. Paweł Plagowski, oficer prasowy Komendy Powiatowej PSP w Nowym Dworze Mazowieckim.
Rzecznik strażaków cytowany m.in. Przez portal tvn24.pl wyjaśniał, iż strażacy wysłani na miejscu skupiają się przede wszystkim na obronie budynku gospodarczego i niedopuszczenie do tego, by objęły go płomienie.
Dym widoczny był nawet w Warszawie
Pożar we wsi Nowy Modlin na Mazowszu objął tysiąc metrów kwadratowych. Wyjątkowym utrudnieniem był charakter składowanych w halach i hałdach przedmiotów. Ogień pojawił się bowiem "na terenie zakładu utylizacji i składowania odpadów".
Płonący plastik wydzielał gęsty dym, widoczny był on z daleka . - Nad okolicą unosi się potężna chmura gęstego dymu, który jest widoczny nawet z mostu Grota-Roweckiego w Warszawie - relacjonował Artur Węgrzynowicz, reporter tvnwarszawa.pl.
Jeszcze o godzinie 22 nie było wiadome, jak długo potrwa akcja gaśnicza. Strażacy walczyli z ogniem, ale plastik nie dawał za wygraną. - Płoną głównie części z demontażu pojazdów . Jedna hałda jest już przygaszona, ale konieczne jest stałe dogaszanie. Strażacy skupiają się na dotarciu do źródła ognia i dokładnie przelewają zgliszcza. Druga hałda płonie - opowiadał reporter Artur Węgrzynowicz.
Mieszkańcy pytają o alert RCB, dym nie był niebezpieczny?
Strażacy mogli wrócić do strażnic dopiero po ponad ośmiu godzinach akcji gaśniczej . - Zakończyliśmy działania około godziny 3:20 - przekazał mł. kpt. Paweł Plagowski w sobotnim komunikacie. Teraz sprawą zajmą się śledczy. Konieczne jest ustalenie, co było przyczyną pożaru .
Strażacy z Nowego Dworu Mazowieckiego pokazali w mediach społecznościowych zdjęcia z akcji. Jeden z mieszkańców zadał pytanie o to, czy gęsty dym wydzielający się z płonącego plastiku nie stanowił zagrożenia dla ludzi mieszkających nieopodal . - Dlaczego wieczorem nie było ostrzeżeń dla mieszkańców o zagrożeniu (zanieczyszczone powietrze)? Czy takie sytuacje nie kwalifikują się do alertu RCB ? - czytamy w komentarzu pod wpisem.
Źródło: tvn24.pl, goniec.pl