Popularny ksiądz odchodzi z Kościoła Katolickiego. Przez lata walczył o ofiary pedofilii, teraz czuje bezsilność
O. Marcin Mogielski, który zasłynął odważnym kazaniem w obronie ofiar księży-pedofilów, po raz kolejny wywołał wstrząs. W Wielką Sobotę znany dominikanin poinformował nagle, że zmienia wyznanie i przechodzi do Kościoła ewangelicko-augsburskiego. - Moje ręce są za krótkie, a władza nade mną silna i skuteczna - napisał. Na jego decyzję zareagowali już inni znani duchowni, wyrażając zrozumienie, aczkolwiek też wielkie ubolewanie.
O. Marcin Mogielski zmienia wyznanie
Do swojego niełatwego postanowienia i jego powodów o. Marcin Mogielski odniósł się szerzej na swoim profilu na Facebooku, stwierdzając m.in. że po latach domagania się od instytucji kościelnej, by stanęła po stronie skrzywdzonych i wykluczonych, odkrył, że “ten system nie chce zmian”.
- Moje ręce są za krótkie, a władza nade mną silna i skuteczna. Jestem nadal chrześcijaninem, ale w kościele Ewangelicko-Augsburskim , wreszcie u siebie, w bezpiecznym domu, Jezus, Ewangelia i człowiek, każdy bez wyjątku, umiłowane Boże dziecko, odkupione i zbawione ojcowską miłością Boga - napisał.
Na jego wyznanie natychmiast zareagowali inni znani duchowni, w tym o. Grzegorz Kramer, który wyraził smutek, ale także szacunek i zrozumienie dla decyzji z pewnością niepodjętej “ad hoc”.
Swój komentarz zdecydował się zamieścić także dominikanin o. Maciej Biskup, również bardzo zasmucony, a jednocześnie zły z powodu bierności zarządzających archidiecezją szczecińsko-kamieńską, którzy “nie biorą odpowiedzialności za skrzywdzonych”.
Dominikanin, który nie bał się stanąć w obronie skrzywdzonych
O. Marcin Mogielski wywołał ostatnio niemałe poruszenie swoim słynnym już kazaniem z 19 marca, w którym wyznał, że został “skrzywdzony w Kościele”.
- Kościół, szczególnie polski, ogarnęła ciemność - powiedział, dopytując, gdzie w tym wszystkim są skrzywdzeni przez księży-pedofilów i przyznając, że jako ministrant sam doświadczył krzywdy.
Wielkie kontrowersje towarzyszyły wówczas także jego stanowisku wobec zamieszania wokół Jana Pawła II, w którym to uznał, że należy oddać głos ofiarom molestowania, otworzyć archiwa i sprawdzić każdy przypadek.
- W naszym Kościele pomija się osoby skrzywdzone, lekceważy się osoby skrzywdzone, rewiktymizuje się osoby skrzywdzone, dodaje się im cierpień. Taki Kościół nie jest moim Kościołem. Mój Kościół to Kościół chrystusowy, gdzie człowiek jest najważniejszy - stwierdził.
Lata walki o prawdę w Kościele
Wcześniej o. Marcin Mogielski przez lata walczył też o prawdę ws. księdza Andrzeja Dymera , który krzywdził nieletnich chłopców w szczecińskim ognisku św. Brata Alberta. Za tę nieprzejednaną i odważną postawę spotkały go zresztą liczne nieprzyjemności ze strony jego zwierzchników.
- Abp Kamiński uznał mnie za wroga Kościoła. Publicznie mówił, że moja działalność to "pedalska zemsta", bo rzekomo zostałem wyrzucony z seminarium za homoseksualizm, co było nieprawdą. Podsyłano mi jeszcze pisma pornograficzne do klasztoru. Kamiński mówił to wprost innym księżom, moim przeorom, a w liście do wiernych stwierdził, że "odarliśmy Dymera z jego godności" - zdradził.
Jego decyzja o odejściu z Kościoła Katolickiego sprowokowała lawinę wspierających komentarzy od wiernych, którzy po raz kolejny wyrazili swój podziw dla prowadzonych przez niego działań, a także solidarność.
Źródło: GW, Facebook