Polak zginął w wojnie w Ukrainie. Rodzice ujawnili jego ostatnie słowa
W poniedziałek (5.12) media przekazały wiadomość o śmierci dwóch Polaków walczących w Ukrainie. Rodzice jednego z nich, Janusza Szeremety, podzielili się jego ostatnimi słowami.
Dwóch Polaków poległo w obwodzie ługańskim
Janusz Szeremeta, ps. "Kozak", i jego kolega, Krzysztof, zginęli w okolicach Swatowego w obwodzie ługańskim. Pierwszy z nich był dowódcą plutonu w Legionie Międzynarodowym walczącego w Ukrainie. Miał 41 lat.
Media podały tę informację w poniedziałek. Do rodziny pochodzącego spod Rzeszowa żołnierza tragiczne wieści dotarły dzień wcześniej (4.12).
Rodzice Janusza Szeremety wspominają syna
— Tylko serce matki i serce ojca wie, co to znaczy stracić dziecko. Tego dnia obudził mnie dziwny sen. Słyszałem wołanie "tato, tato…". Po południu zadzwonił drugi syn i powiedział, że Janusz nie żyje — mówi cytowany przez Fakt pan Stanisław, ojciec poległego żołnierza.
Rodzice Janusza Szeremety zdawali sobie sprawę, że ich syn naraża się każdego dnia. — Ale to była jego decyzja. On wierzył w to, co robi, że jest tam w słusznej sprawie. My mogliśmy tylko się za niego modlić i mieć nadzieje, że wróci cały i zdrowy. Obiecał, że zobaczymy się na święta Bożego Narodzenia… — przywołują.
Pani Marta, matka żołnierza, powiedziała, że jej drugi syn "ma kontakt z kimś w Ukrainie", kto przekazał, że "Kozak" był ciężko ranny, ale zdołał wypowiedzieć przejmujące ostatnie słowa.
— Ostatnie słowa, jakie ponoć powiedział to: "Kocham swoje dzieci…" — mówi.
Żołnierz osierocił trzech synów, 11-, 13- i 22-latka, którzy mieszkają w Anglii (gdzie wcześniej pracował), oraz 7-letnią córkę z drugiego związku.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Narada na Nowogrodzkiej. W tle reforma prawa wyborczego i KPO
Mateusz Morawiecki o odejściu Jana Nowickiego: "Wielka strata"
Władimir Putin: "Nie zwariowaliśmy. Jesteśmy w pełni świadomi, czym jest broń nuklearna"
Źródło: Fakt