Pojechała na pielgrzymkę i przepadła bez śladu. Skandaliczne zachowanie księdza
Ta sprawa mocno elektryzuje i porusza internautów. Jest wyjątkowo zagadkowa i kryje w sobie pewne nieścisłości. Pochodząca z Bełchatowa pani Kazimiera Zaremba jako osoba bardzo religijna, wybrała się na pielgrzymkę do Wilna. Nigdy jednak stamtąd nie wróciła. Rodzina ma żal do księdza, który organizował wyprawę. - Na pytanie, co się stało, odpowiedział, że mama zaginęła na własne życzenie - opowiada córka zaginionej. - Serce pęka mi za każdym razem kiedy widzę zdjęcie tej Pani… - komentują internauci.
Tajemnicze zaginięcie pani Kazimiery, nagle wyszła z kościoła i przepadła
Niemal codziennie chodziła do kościoła, dobrze znała się z księżmi, jednego z nich traktowała wręcz jak swojego syna. Pani Kazimiera Zaremba z Bełchatowa lubiła odwiedzać znane miejsca religijne, dlatego gdy tylko nadarzyła się okazja, by wybrać się na pielgrzymkę do Wilna, nie kryła ekscytacji. Jak wspomina po czasie jej córka, kobieta marzyła, by stanąć przed obliczem Matki Boskiej w Ostrej Bramie. Nikt nie spodziewał się, że religijna wyprawa będzie miała tak dramatyczny finał.
Pielgrzymka wyruszyła dokładnie w piątek 28 września 2012 roku. Jak opowiadali uczestnicy wycieczki, którzy podczas pierwszego postoju i noclegu w Augustowie przebywali w pokoju z panią Kazimierą, kobieta dziwnie się zachowywała. Czuć było od niej niepokój i zmartwienie, jakby czegoś się obawiała. Chciała wracać do domu, twierdząc, że chce do rodziny. Świadkowie nie zgłosili jednak tej sytuacji opiekunowi grupy. Wycieczka ostatecznie razem z panią Kazimierą dotarła na Litwę następnego dnia.
Najważniejszym punktem całej pielgrzymki do Wilna była wizyta w kaplicy Matki Boskiej Ostrobramskiej na Starym Mieście. Grupa dotarła tam akurat w czasie mszy świętej. Jak opowiadali inni uczestnicy wyprawy, pani Kazimiera zajęła miejsce w świątyni dosyć blisko wyjścia. Po kilkunastu minutach nagle wyszła z kościoła.
Pani Kazimiera nagle wyszła z kościoła i zniknęła, pielgrzymka odjechała bez niej
Nabożeństwo zakończyło się ok. godz. 14.30, a uczestnicy pielgrzymki przed drogą powrotną zebrali się w umówionym wcześniej miejscu. Pojawiła się cała grupa z wyjątkiem pani Kazimiery. Niektórzy twierdzili, że kobieta chciała kupić pamiątkowe znaczki. Próbowano skontaktować się z seniorką, jednak jej telefon został w domu. Po kilkudziesięciu minutach sytuacja zaczęła robić się nerwowa, uczestnicy pielgrzymki zaniepokoili się nieobecnością pani Kazimiery. Pytano nawet miejscowych, czy nie widzieli starszej kobiety z Polski, jednak nikt w tej sytuacji nie pomógł, nikt nie zauważył nic niepokojącego.
Minęło pół godziny, gdy opiekun wycieczki podjął zaskakującą decyzję. Zwołał pielgrzymów do autokaru i po prostu odjechali z miejsca, bez pani Kazimiery. Rodzina kobiety była w szoku, gdy dowiedziała się, że grupa zostawiła 79-letnią wówczas panią Kazimierę w obcym kraju zupełnie samą. O sprawie powiadomiono polską ambasadę na Litwie. Rozpoczęły się poszukiwania.
Rodzina ma żal do księdza i uczestników pielgrzymki
O zaginięciu Kazimiery Zaremby powiadomiono również litewskie służby. Na zabezpieczonych nagraniach z monitoringu zauważono seniorkę w środku nocy na stacji benzynowej. Była ubrana w płaszcz, z torebką w ręku i w okularach na nosie. Inna kamera zarejestrowała ją o godzinie 9 rano niedaleko bloku mieszkalnego. Kobieta nie miała już na sobie płaszcza, okularów i torebki. Na nagraniu widać, jak rozmawiała z dozorcą budynku. Ten zeznał później, że kobieta wyglądała na zmarzniętą.
Panią Kazimierę po raz ostatni widziano na nagraniach z monitoringu, gdy kręciła się w pobliżu parkingu bloku mieszkalnego. Próbowała wejść do przypadkowego auta. Gdy to jej się nie udało, odeszła w nieznanym kierunku. Od tamtej pory przepadła jak kamień w wodę. Nikt do dziś nie wie, co tak naprawdę stało się z kobietą.
Mam żal do księdza, że wrócił z wycieczką. Nie potrafił do mnie przyjechać i powiedzieć, co się stało. Przyjechał, dopiero jak zięć zrobił szum. Był uśmiechnięty. Na pytanie, co się stało odpowiedział, że mama zaginęła na własne życzenie - mówiła w Uwadze TVN córka zaginionej.
"Serce pęka mi za każdym razem kiedy widzę zdjęcie tej Pani..."
Bliscy pani Kazimiery złożyli zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa w postaci narażenia przez organizatorów wycieczki na utratę zdrowia lub życia. Śledczy jednak wskazywali, że organizator ponosi odpowiedzialność za samą wycieczkę. Nie za zachowania poszczególnych uczestników.
Rodzina pani Kazimiery ma ogromny żal zarówno do księdza, jak i innych uczestników pielgrzymki.
Tam nie było człowieka ani z sercem, ani z rozumem. Gdyby ktoś był z sercem albo rozumem to, by w ten sposób nie postąpił - tłumaczyła druga córka pani Kazimiery, Krystyna Szafran.
Poszukiwania Kazimiery Zaremby trwały nawet po kilku latach od tamtych wydarzeń. Policja w swojej bazie ma DNA seniorki, które mogłoby pomóc przy ewentualnym ustalaniu tożsamości osób zmarłych. Rodzina kobiety poszukiwała jej również na własną rękę, jednak bez skutku. Wśród niezidentyfikowanych zmarłych, córki nie rozpoznały swojej mamy. Pani Kazimiera obecnie miałaby 91 lat. Tajemnicza sprawa nie została rozwiązana do dziś.
To jest tak przykra i poruszająca historia, ze trudno uwierzyć… - komentują internauci. - Ta historia porusza mnie za każdym razem gdy ją widzę i zdjęcia tej kobiety. Jak ci ludzie mogą spokojnie spać i spojrzeć sobie w lustro z tym całym pożal się Boże "księdzem" - czytamy w mediach społecznościowych pod postem z informacją o historii pani Kazimiery. - Dla mnie to jest jedno z najsmutniejszych zaginięć. Serce pęka mi za każdym razem kiedy widzę zdjęcie tej Pani ... nie mieści mi się w głowie ja Ci ludzie cały autobus! Jak mogli odjechać bez niej ! Wszyscy uczestnicy są odpowiedzialni za zaginięcie tej kobiety - dodają inni.