Podczas kolędy parafian odwiedził sam biskup. Reakcja wiernych mówi wszystko
Choć temat tzw. kolędy zazwyczaj poruszany jest przy okazji opisywania zaskakujących, a czasem nawet szokujących, w złym tego słowa znaczeniu, zachowań księży, okazuje się, że Kościół nie wszędzie stracił jeszcze ludzką twarz. Biskup bydgoski Krzysztof Włodarczyk postanowił zrobić niemałą niespodziankę wiernym z jego parafii i osobiście odwiedził ich w mieszkaniach. Niemający pojęcia o niczym parafianie nie kryli swojej radości. - Chciałem choć przez chwilę być z ludźmi — tłumaczył swoją decyzję duchowny.
Coraz więcej osób rezygnuje z kolędy
Wygórowane wymagania , oczekiwania na wypełnione pieniędzmi koperty , agitacja wyborcza czy też naprędce odmówiona modlitwa to tylko niektóre z zastrzeżeń, jakie coraz więcej wiernych przestawia w stosunku do księży odwiedzających ich domy podczas tzw. kolędy.
W okresie wizyt duszpasterskich media społecznościowe i serwisy informacyjne wręcz zalewają budzące wielki zawód wśród katolików, a czasem też złość, relacje z życia wzięte, na których wspomnienie nie bez powodu może odechcieć się kolejnej wizyty w kościele, jednak wśród masy mrocznych historii zdarzają się i takie, jak ta z Bydgoszczy.
Tamtejszy biskup Krzysztof Włodarczyk od lat cieszy się niesłabnącą popularnością wśród swoich parafian, a jego ostatnia decyzja może jedynie przysporzyć mu kolejnej rzeszy sympatyków. Duchowny zdecydował się bowiem osobiście zapukać do drzwi mieszkańców największej dzielnicy miasta, Fordonu . Nic więc dziwnego, że ich zdumieniu oraz zachwytom nie było końca.
Biskup bydgoski z osobistą wizytą u wiernych
Jak poinformowała a swojej stronie diecezja bydgoska, biskup Włodarczyk, w ramach swojej posługi, odwiedził ok. trzydziestu lokali. Co istotne, jego osobista wizyta nie była wcześniej zapowiedziana, dzięki czemu udało mu się miło zaskoczyć tych wiernych, którzy zdecydowali się przyjąć księdza. – Byłam ciekawa, jaki ksiądz nas odwiedzi, a mąż zażartował i powiedział: biskup przyjdzie – relacjonowała pani Bogusława, podczas gdy jej małżonek dodawał, iż było to dla nich bardzo miłe zaskoczenie.
Każdy parafianin otrzymał niepowtarzalną okazję do rozmowy "oko w oko" z pasterzem, który sam tłumaczył swoje postanowienie tym, że "chciał choć przez chwilę być z ludźmi".
- Najważniejszym wymiarem tego spotkania jest modlitwa. Błogosławieństwo Boga, który chce wchodzić w relacje małżeńskie, rodzinne, codzienną egzystencję. Także w te sytuacje, które niejednokrotnie są trudne do uniesienia – tłumaczył bp Krzysztof Włodarczyk.
"Nie ma innej drogi dotarcia do wiernych"
Chęć zbliżenia się z parafianami to nie jedyny motyw, jaki kierował duchownym, bowiem zależało mu również na solidaryzowaniu się z innymi kapłanami . – Tymi, którzy są na "pierwszym froncie" służby. Nie możemy nie iść, do czego zachęcałem księży. Nie ma innej drogi dotarcia do wiernych. Stąd tak bardzo się cieszę, że mogłem tego doświadczyć – wyjaśnił.
Wizyta duszpasterska odbyła się na terenie parafii Matki Boskiej Królowej Męczenników, której proboszcz nie krył radości z inicjatywy biskupa. On sam, jako wikariusz biskupi w Grodzie nad Brdą kolędował razem z biskupem Janem Wiktorem Nowakiem. – Było to piękne doświadczenie, kiedy chodził od drzwi do drzwi przez kilka dni. Teraz tę tradycję chce kontynuować obecny pasterz – wspominał ks. prałat Jan Andrzejczak.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
Skandal podczas kolędy w Krakowie. Niebywałe, do czego ksiądz namawiał wiernych
-
Ksiądz nie krył oburzenia po kolędzie. Doszło do rękoczynów, interweniowała policja
-
Zakonnica powiedziała, co myśli o celibacie. Zaskakujące słowa
Źródło: diecezja.bydgoszcz.pl
Zachęcamy do wsparcia zbiórki , której celem jest zakup 30 kamizelek kuloodpornych dla ukraińskich żołnierzy walczących na froncie. Każda wpłata ma fundamentalne znaczenie! Taka kamizelka bardzo często ratuje życie: nic nie zastąpi kamizelki, jeśli chodzi o skuteczną ochronę krytycznie ważnego obszaru, m.in. serca i płuc.
Jeśli masz kamizelkę, postrzał może skończyć się tylko dużym siniakiem. Brak kamizelki w przypadku trafienia oznaczać może śmierć lub w najlepszym razie ciężką ranę, która angażuje wiele osób i duże pieniądze podczas ewakuacji, leczenia i rehabilitacji, bez gwarancji powrotu do pełnego zdrowia. Pomóżmy razem ocalić życie ukraińskich żołnierzy!