Pacjenci szpitala pokłócili się o TVN i TVP. Dyrekcja podjęła radykalne kroki
Dyrekcja szpitala im. Jana Pawła II w Wadowicach sięgnęła po radykalne kroki i ograniczyła dostęp do odbiorników telewizyjnych na salach chorych. Powodem takiej decyzji była chęć zapewnienia podopiecznym spokoju i komfortu, który od dawna zakłócały walki między pacjentami o wybór odpowiedniego kanału. Kością niezgody okazały się być TVP i TVN.
Pobyt w placówce medycznej sprzyjać ma spokojnej rekonwalescencji, trudno jednak, by ta była możliwa, gdy na szpitalne sale wkracza wszechobecna polityka. Wówczas, stan zdrowia pacjentów może pogarszać rosnące z każdą minutą ciśnienie, zwłaszcza, gdy na sąsiednich łóżkach leżą pacjenci, których poglądy nieco się rozjeżdżają.
Wojna polsko-polska trwa
Podział polskiego społeczeństwa jest smutnym faktem, dającym o sobie znać na każdym kroku. O to, by w naszym kraju nie było zgody, już dawno zatroszczyli się sami politycy, zwłaszcza ci obecnie rządzący, którzy na wojnie polsko-polskiej zbudowali swój kapitał.
Lubujący się w sporach na sejmowej mównicy i w telewizyjnych studiach parlamentarzyści swoją nienawiścią skutecznie postanowili zarazić innych obywateli, gromadząc po swoich stronach grono zatwardziałych zwolenników, a jednocześnie przeciwników oponentów.
Skuteczną bronią w całym tym zabiegu już dawno okazały się media publiczne, które będąc pod zwierzchnictwem kolejnych rządów, zazwyczaj im sprzyjały. Mistrzem w tej niełatwej sztuce okazał się być jednak PiS, który zawstydził poprzedników i w spektakularny sposób wykorzystał swoją pozycję do zawładnięcia państwową telewizją.
Ta z kolei od 2105 roku nieustannie przekracza wszelkie granice dobrego smaku i manipuluje przekazem , sprawiając, że część jej telewidzów żyje w świecie utkanym z półprawd i przesiąkniętym niechęcią do krytyków rządzących. Po drugiej stronie bieguna znajdują się zaś wszyscy ci, którzy stronią od mediów publicznych i wybierają te niezależne, niebojące się opisywać rzeczywistości taką, jaka jest.
Rewolucja w wadowickim szpitalu
Głównym przeciwnikiem w walce o publiczność TVP wydaje się być zwłaszcza telewizja TVN, która budzi niesmak obozu władzy, bo nie dość, że amerykańska, to jeszcze dociekliwa i konsekwentnie punktująca potknięcia rządu.
Wzajemne docinki i animozje pomiędzy stacjami już dawno wykroczyły jednak poza oś Woronicza-Wiertnicza i zawitały do polskich domów, dzieląc rodziny i sąsiadów, a także na ulice. Teraz okazuje się, że wkroczyły także na szpitalne korytarze, a o sile panujących antypatii dotkliwie dyrekcja szpitala im. Jana Pawła II w Wadowicach.
Jak bowiem informuje "Gazeta Krakowska", w placówce doszło ostatnio do niemałej zmiany w standardzie wyposażenia sal dla chorych. Do niedawna jeszcze pacjenci mogli bez ograniczeń oglądać zamontowane w pomieszczeniach telewizory albo podłączać swoje własne, obecnie jest już to niemożliwe. Odbiorniki nie "łapią" sygnału, wyświetlając jedynie komunikat o treści "nie zaktualizowano dekoderów telewizji naziemnej".
- Jestem dość wysokim mężczyzną, dlatego leżenie cały dzień w jednej pozycji jest niewygodne, a tak mogłem usiąść na krześle obok i pooglądać sobie moje ulubione kanały w telewizji. Tak było rok temu, gdy teraz znów trafiłem do szpitala, to wszystko się zmieniło - narzekał w rozmowie z gazetą jeden z pacjentów szpitala.
Kłótnie o TVP i TVN w szpitalu. Dyrekcja podjęła ostateczne kroki
Początkowym wnioskiem, jaki może się nasuwać, jest ten, iż władze szpitala nie dopełniły niezbędnych formalności i zapewne przez własną nieuwagę sprowadziły na swoich pacjentów istną katastrofę.
Nic bardziej mylnego. Dyrekcja nie wykonała niezbędnych czynności z pełną premedytacją, chcąc zapewnić sobie i swoim podopiecznym święty spokój, który skutecznie mąciły wieczne kłótnie o to, który kanał wybrać.
- Ciągłe spory o to, czy TVP, czy też TVN kłamie i jakie wiadomości należy oglądać a jakich nie, w rezultacie doprowadzały do tego, że pozostali chorzy nie mogli spokojnie się kurować - zdradziła jedna z pielęgniarek szpitala.
Informacji tej nie zaprzeczyła dyrektorka szpitala, Barbara Bulanowska, która wyjawiła, że odbiorniki powodowały liczne problemy, obniżające standard przebywania na oddziale.
- Pacjenci często mają odmienny gust, odmienne poglądy i często nie mogą dopasować treści tak, by odpowiadały one każdemu z nich, a to z kolei może być podłożem do konfliktów wśród leżących w tej samej sali chorych. Poza tym naszymi pacjentami są również osoby cierpiące na niedosłuch, które oglądają telewizję bardzo głośno, przeszkadzając tym, którzy potrzebują ciszy - tłumaczyła.
Aktualnie kłótni już nie ma, bo na telewizorach obejrzeć można jedynie kanały telewizji publicznej, dostępne w ramach starych standardów. Szpital ma jednak w planach całkowite odejście od udostępniania na oddziałach telewizji. Pacjentom z pewnością wyjdzie to na zdrowie.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
Zaskakująca prawda o Jarosławie Kaczyńskim wyszła na jaw. Polacy się tego nie spodziewali
-
IMGW ostrzega, pogoda nie rozpieści Polaków. Wydano alerty pierwszego stopnia
-
Rosjanie szukają sposobów na ucieczkę z frontu. Niewiarygodne, w jaki sposób chcą uniknąć walki
Źródło: Gazeta Krakowska, Onet