Ostrowina: Zawaliła się stodoła, ranny 17-latek
Informację o wypadku przekazał na pośrednictwem mediów społecznościowych profil ratowniczy „Oleśnica 998”. Zawalenie stodoły, w której remoncie pomagał rodzinie siedemnastolatek, miało miejsce w poniedziałek 17 maja w Ostrowinie nieopodal Oleśnicy .
Nastolatek odniósł poważne obrażenia
- W miejscowości Ostrowina doszło do zawalenia się budynku gospodarczego. Poszkodowana została jedna osoba - to kilkunastoletni chłopiec. Po rannego przyleciał śmigłowiec LPR - czytamy we wpisie. Ratownicy dołączyli także zdjęcie zawalonego budynku.
Na miejscu zdarzenia natychmiast pojawili się funkcjonariusze straży pożarnej oraz członkowie załogi śmigłowca LPR . Okazało się, że pod gruzami znajdował się 17-latek, którego ostatecznie przetransportowano do jednego ze szpitali we Wrocławiu.
- Nastolatek odniósł ogólne obrażenia ciała - między innymi urazu miednicy oraz kręgosłupa. Został zabezpieczony przez ratowników straży, a następnie ewakuowany i przekazany ratownikom medycznym. Według zapewnień poszkodowanego, który był cały czas przytomny, nikt oprócz niego, w momencie zaistnienia zdarzenia, nie znajdował się w budynku - dodano we wpisie.
„Gazeta Wrocławska” podaje z kolei, że nastolatek przyjechał do Ostrowiny z innej miejscowości, aby pomóc krewnym w remoncie budynku. Dziennikarze dodają, że oprócz miednicy i kręgosłupa, poszkodowany ma „mocno potłuczone nogi”.
- Próbował oderwać suchą deskę i wtedy wszystko się na niego zawaliło. Z ustaleń policji wynika, że chłopak wszedł do stodoły z piłą i próbował wycinać fragment drewnianej konstrukcji. Być może chciał coś naprawić i wtedy stodoła się zawaliła - mówił w rozmowie z „Gazetą Wrocławską” Jan Żartecki, sołtys Ostrowiny.
Do dramatycznych scen doszło także podczas jednej z policyjnych interwencji w Krotoszynie w Wielkopolsce . Służby do domu wezwała matka 30-latka, który tego dnia zażył dopalacze. Policjanci uznali go za niebezpiecznego i rzucili się na mężczyznę. Według relacji bliskich 30-latka to właśnie działania funkcjonariuszy doprowadziły do jego śmierci.
Gdy rodzina 30-latka wyszła z pokoju, policjanci mieli rzucić się na pobudzonego mężczyznę, tłumacząc, że zaatakował jednego z funkcjonariuszy. 30-latek został zakuty w kajdanki, a mundurowi unieruchomili go na łóżku, przyciskając jego głowę oraz kończyny do materaca.
-
Córka Katarzyny Dowbor to zjawiskowa piękność. Niewielu wie, kto jest jej ojcem
-
Wielka awaria systemu do wystawiania e-recept w całej Polsce
-
Czajka zbierał pieniądze na pogrzeb mamy. Powiedział, na co je wydał
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec.pl
Źródło: Radio ZET