Obywatele Ukrainy zabrali głos na temat działań Rosji. Jak naprawdę wygląda sytuacja w kraju?
Od kilku tygodni mieszkańcy Europy z niepokojem przyglądają się działaniom Rosji, która - zdaniem niektórych ekspertów - może zaatakować Ukrainę. W mediach co kilka minut pojawiają się wypowiedzi kolejnych specjalistów, a światowi przywódcy prowadzą intensywny dialog. Tuż po tym, jak dyplomaci i oligarchowie opuścili Kijów, a Wołodymyr Zełenski ustanowił 16 lutego, który miał być dniem inwazji rosyjskiej, Dniem Zjednoczenia Ukraińców, zapytaliśmy obywateli Ukrainy o nastroje, które panują w ich rodzinnych miastach. Większość naszych rozmówców jest zgodnych - w ich kraju toczy się obecnie "wojna strachu", oparta przede wszystkim na rosyjskiej propagandzie.
W środę 16 lutego w mediach pojawiły się rosyjskie komunikaty dotyczące wycofywania wojsk. Tamtejsze Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało, że siły Południowego Okręgu Wojskowego zakończyły ćwiczenia na Krymie. Wojskowi mają zmierzać do miejsc stałej dyslokacji. - Eszelony wojskowe dostarczą sprzęt bojowy i żołnierzy do punktów stałej dyslokacji jednostek wojskowych - czytamy w oświadczeniu.
Konflikt Ukraina-Rosja. Władimir Putin zapewnia: "Nie chcę wojny w Europie"
Wśród polityków nie brakuje wątpliwości co do wiarygodności rosyjskich komunikatów. - Rosja nieustannie wydaje różne oświadczenia, dlatego przyjęliśmy zasadę, według której uwierzymy w coś, dopiero gdy to zobaczymy, a nie o tym usłyszymy - oznajmił dziś wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba. O braku potwierdzenia doniesień mówił również prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden.
We wtorek 15 lutego Władimir Putin spotkał się z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem. Podczas konferencji prasowej, która odbyła się po zakończeniu rozmów, rosyjski przywódca deklarował, że "nie chce wojny w Europie", a on sam jest gotowy na kolejne negocjacje. Wśród żądań Rosji znalazła się między innymi gwarancja bezpieczeństwa braku rozszerzania NATO na wschód, co oznaczałoby, że Ukraina nie zasili szeregów sojuszu.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Wielu obserwatorów napięcia, które jest odczuwalne w ostatnich tygodniach, zapomina, że Ukraina zmaga się z problemami polityczno-gospodarczymi od 2013 roku, kiedy to rozpoczął się kryzys ukraiński, który wybuchł po tym, jak prezydent Wiktor Janukowycz odmówił podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. W marcu 2014 roku, po zajęciu budynku parlamentu Krymu, samozwańczy prorosyjski rząd ogłosił referendum w sprawie uniezależnienia od Ukrainy. 18 marca tego roku Rosja anektowała Krym.
Po wybuchu wojny w Donbasie i wyborach do Rady Najwyższej Ukrainy, kiedy to separatyści uniemożliwili przeprowadzenie głosowania na kontrolowanych przez siebie terenach, kraj ostatecznie pogrążył się w głębokim kryzysie.
Konflikt w Donbasie przełożył się na niedobór węgla na Ukrainie, jako że region ten był głównym źródłem tego surowca dla elektrowni w całym kraju. Co więcej, Zaporoska Elektrownia Jądrowa wyłączyła jeden z reaktorów, co skutkowało problemami w dostawie prądu. Według raportu BBC z 2016 roku Ukraina pogrążona jest w korupcji, a sytuacja gospodarcza niemal nie poprawiła się od 2014 roku, kiedy to Bank Światowy donosił, że gospodarka krajowa skurczyła się o osiem procent.
Czy Rosja zaatakuje Ukrainę? Obywatele Ukrainy opowiedzieli nam o nastrojach w kraju
Obywatele Ukrainy zgodnie przyznają, że do dziś borykają się przede wszystkim z problemami natury gospodarczej. Na skutek kryzysu i rosnących cen jakość życia diametralnie spadła. Jeden z naszych rozmówców donosił, że obecnie za bochenek chleba - w przeliczeniu na polską walutę - trzeba zapłacić aż siedem złotych. Wynajem dwupokojowego mieszkania kosztuje tysiąc złotych. To dramat szczególnie dla emerytów, którzy - zdaniem pana Mikołaja - nierzadko pobierają świadczenia w wysokości czterystu złotych.
Wielu młodych ludzi decyduje się na wyjazd z Ukrainy i osiedlenie się na stałe w innym kraju. Poszukiwanie lepszego życia oznacza jednak rozłąkę z rodziną i stały niepokój o życie ukochanych osób. Jakie nastroje panują wśród obywateli Ukrainy obecnie?
- Ludzie boją się wojny. Wielu moich bliskich i znajomych planuje ucieczkę za granicę. Nie chcą tam mieszkać, bo Putin nigdy nie pozwoli zaznać nam spokoju, nigdy nie pozwoli wejść do Unii Europejskiej. Gospodarka już teraz idzie na dno, ceny są bardzo wysokie. Nie mamy za co żyć, to nigdy się nie skończy - mówiła w rozmowie z portalem Goniec.pl Natalia, mieszkanka obwodu tarnopolskiego.
Nasza rozmówczyni od pewnego czasu przebywa na terenie Polski. Przyznaje, że miała dość życia w ciągłym strachu, dlatego podjęła decyzję o wyjeździe z kraju. Na Ukrainie pozostali jednak członkowie jej najbliższej rodziny, którzy chcą walczyć o swoją ojczyznę.
- Dużo osób chce walczyć, chce się uwolnić, nawet z wykorzystaniem siły. Uważają, że tylko wojna pomoże odzyskać nam wolność i pozwolić na wejście do Unii Europejskiej. Tylko wtedy będziemy mogli żyć normalnie - dodała.
Z relacji naszych rozmówców wynika, że podobna atmosfera panuje na zachodzie Ukrainy. Olena, która od niemal dekady mieszka w Polsce, wspomniała o patriotycznych nastrojach, które panują wśród jej przyjaciół i członków rodziny, którzy pozostali w kraju. Według niej problem jest znacznie głębszy, niż przedstawiają to media.
- Obawy i niepokój występują, ale taki stan trwa nieprzerwanie od 2014 roku, kiedy to Rosja zaatakowała Ukrainę i dokonała rozbioru, bo trzeba nazywać rzeczy po imieniu. [...] Terroryści rosyjscy dokonali rozbioru części demokratycznego kraju. Rosja nie jest w stanie odpuścić sobie Ukrainy i od lat destabilizuje sytuację polityczno-gospodarczą - mówiła.
- Kiedy w 2014 roku ruszyła mobilizacja wojskowa na Ukrainie i do wojska zaczęli być powoływani osiemnastoletni chłopcy, mogłoby się wydawać, że walczą o swoją ojczyznę. Nic bardziej mylnego. Śmierć tysięcy młodych ludzi szła na marne. Wyobraź sobie, że sąsiedzi, partnerzy i bracia wracali do domów w trumnach, a rządzący dalej ubijali interesy z Rosją - relacjonowała Olena w rozmowie z portalem Goniec.pl.
Nasza rozmówczyni stwierdziła, że żaden ze znanych jej rodaków nie zamierza opuszczać Ukrainy. - Dla Ukraińców zbyt wiele się nie zmieniło, bo taki stan trwa od wielu lat, tylko Zachód przywykł do tego tematu, a teraz się obudził, bo przecież Rosjanie nie poprzestaną na Ukrainie - zauważyła kobieta.
Zupełnie odmiennego zdania niż poprzednicy jest Ania, która pochodzi ze środkowo-wschodniej Ukrainy, ale obecnie mieszka w Warszawie, gdzie prowadzi własny biznes. Zarówno ona, jak i jej bliscy mieszkający w kraju, nie obawiają się ataku ze strony Rosji.
- Podchodzę z terenów, które znajdują się stosunkowo niedaleko od granicy z Rosją. U nas jest spokój, jesteśmy wszyscy dobrej myśli. [...] Nikt nawet nie przygotowuje się do wojny. [...] W niektórych regionach wojna cały czas trwa, ale my tego nie odczuwamy w żaden sposób - przyznała Ania.
Zdaniem naszej rozmówczyni jedynym - zauważalnym w jej regionie - znakiem napięcia politycznego są kontrole policjantów w szkołach. Funkcjonariusze mają pilnować, by w budynku znajdowali się wyłącznie uczniowie i nauczyciele.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Częstochowa: Zaginiona matka i córka prawdopodobnie nie żyją. Prokuratura komentuje
Dawid Kubacki wraca do Polski. Wiemy, kiedy postawi nogę na ojczystej ziemi
Wiceszef MON: Inwazja nie jest przesądzona. Wojna to tylko instrument, a nie cel
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]
Źródło: Goniec.pl