Nowe wieści ze szpitala ws. 3,5-letniej głodzonej Helenki. Tak będą wyglądały jej święta
Historia małej Helenki, która w połowie grudnia trafiła do szpitala w Zielonej Górze wciąż elektryzuje wielu Polaków. Dziewczynka była w stanie skrajnego zagłodzenia, do którego doprowadzili jej rodzice. Lekarze natychmiast zdecydowali o przewiezieniu 3,5-latki na oddział intensywnej terapii, jej stan był ciężki. Tymczasem media właśnie obiegła informacja o tym, jak się teraz czuje.
Wstrząsająca historia małej Helenki
Dramat Helenki ujrzał światło dzienne w niedzielę, 15 grudnia. Tego dnia dziewczynka trafiła do szpitala w Zielonej Górze w stanie skrajnego zagłodzenia. Była nieprzytomna, ważyła zaledwie 8 kg. 3,5-latkę na nocną świąteczną opiekę zdrowotną w Centrum Zdrowia Matki i Dziecka przywieźli sami rodzice.
Dziewczynka trafiła do naszej placówki w stanie ciężkim. Lekarze od razu zdecydowali o przeniesieniu jej na Oddział Intensywnej Terapii Medycznej, gdyż jej życie było zagrożone - przekazała w rozmowie z Super Expressem Sylwia Malcher-Nowak, rzeczniczka szpitala.
Według ustaleń śledczych, wobec dziecka stosowana była bardzo restrykcyjna dieta. Rodzice karmili ją głównie mlekiem i winogronami . Lokalnym serwisom udało się ustalić, że matka jest weganką, a na sposób karmienia dziecka miały wpływ “kwestie ideologiczne”.
Rodzicom Helenki grozi 20 lat więzienia
Niedługo po tym, jak Helenka trafiła do szpitala, jej rodzice zostali za trzymani przez policję na 48 godzin. W trakcie przesłuchania nie przyznawali się do winy twierdząc, że od jakiegoś czasu była apatyczna i nie chciała jeść.
Rodzice mieli w szpitalu zgłaszać prośby, żeby lekarze respektowali ich przekonania w zakresie diety, odżywiania dziecka. Miały też paść słowa, że po wyjściu ze szpitala będą musieli oczyszczać dziecko z toksyn. Tak poważne słowa były dla nas bardzo niepokojące" - powiedziała w rozmowie z TVN Ewa Antonowicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
ZOBACZ: Karambol na wyjeździe z Warszawy. Ogromne utrudnienia, musiał lądować helikopter LPR
W środę, 18 grudnia Magdalenie J. i Rafałowi B. postawiono zarzuty. “Rodzice usłyszeli zarzuty stworzenia choroby realnie zagrażającej życiu w postaci niewydolności wielonarządowej, która została doprowadzona przez nieodpowiednie odżywianie, niezaspokojenie potrzeb żywieniowych małoletniej, co w ocenie prokuratury stanowiło również znamiona przestępstwa znęcania się nad małoletnią ” - poinformowała Ewa Antonowicz. W czwartek natomiast sąd w Świebodzinie zdecydował o ich tymczasowym aresztowaniu. Powodem jest obawa utrudniania postępowania, matactwa oraz grożąca parze surowa kara. Grozi im 20 lat więzienia.
W dniu dzisiejszym Sąd Rejonowy w Świebodzinie zastosował areszt zarówno wobec matki jak i ojca tej małoletniej dziewczynki pokrzywdzonej w sprawie - powiedział 18 grudnia w rozmowie z Radiem Eska prokurator Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze Łukasz Wojtasik.
3,5-latka decyzją sądu ma trafić do rodziny zastępczej. Stanie się tak dopiero, gdy zakończy się jej leczenie. “Sąd w Świebodzinie będzie decydował co z władzą rodzicielską tego dziecka. Na pewno będzie decydował w najbliższym czasie co do zarządzeń tymczasowych, kto ma tą władzę rodzicielską wobec dziecka sprawować i kto ma się nim z punkty widzenia prawnego opiekować na czas ewentualnie postępowania o pozbawienie władzy rodziców” - powiedział prokurator Łukasz Wojtasik.
Najnowsze informacje o stanie zdrowia 3,5-letniej Helenki
Walka o życie Helenki wciąż trwa. Tuż po tym, jak trafiła do szpitala, została nawodniona, podano jej też elektrolity. Przeprowadzono również transfuzję krwi. Według najnowszych doniesień stan 3,5-latki w ciągu ostatnich dni uległ poprawie.
Stan zdrowia dziewczynki nadal jest ciężki, ale obserwowana jest umiarkowana, systematyczna poprawa. Lekarze zaobserwowali apetyt u dziecka. Nadal trwa dokarmianie oparte na różnych formach żywienia - powiedziała w rozmowie z serwisem o2 Sylwia Malcher-Nowak, rzecznik szpitala w Zielonej Górze.
Dziewczynka spędzi tegoroczne święta w szpitalu. Lekarzom ciężko jest stwierdzić, kiedy opuści mury placówki. Wiadomo jednak, że będzie miał się nią kto zająć. "W tym okresie przedświątecznym mamy mnóstwo wolontariuszy i zbiórek. To wszystko do nas dociera i zawsze jest roznoszone głównie po oddziałach pediatrycznych, dziecięcych, ale podarunki trafiają też na oddział intensywnej terapii. Większość małych pacjentów staramy się na święta wypisywać do domu, no ale Helenka ze względu na stan zdrowia nie będzie wypisana - mówiła Malcher-Nowak dla tygodnia Wprost.
Jest też wigilijna kolacja, ale Helenka z niej nie skorzysta, z oczywistych powodów. Personel intensywnej terapii cały czas dba o te dzieci, żeby one się dobrze czuły, niezależnie od tego czy to są święta, czy nie. Ja myślę, że dla tej dziewczynki w tym momencie, to aż tak dużego znaczenia nie ma. Najważniejsze, że jest zaopiekowana i powoli wraca do zdrowia - dodała rzeczniczka.
ZOBACZ: Ksiądz dał wiernym wytyczne przed kolędą. Trudno uwierzyć, czego zażądał, Polacy łapią się za głowy
U 3,5-latki zdiagnozowano także opóźnienie intelektualne i rozwojowe . Jak relacjonowali lekarze, początkowo nie było z nią praktycznie żadnego kontaktu. “Dziecko zaczyna już nawiązywać kontakt, bardzo nas cieszy to, że stan się poprawia, to daje nadzieję, choć trzeba być jeszcze ostrożnym w rokowaniach” - przyznała rzeczniczka.
Tymczasem dr hab. Agnieszka Szlagatys-Sidorkiewicz, kierownik Katedry i Kliniki Pediatrii, Gastroenterologii, Alergologii i Żywienia Dzieci Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego twierdzi, że konsekwencje mogą jej towarzyszyć do końca życia.
Sama interwencja żywieniowa zazwyczaj zajmuje kilka miesięcy, ale proces zdrowienia jest bardzo długotrwały. Dodatkowo dziecko po takim okresie głodzenia może nigdy nie dojść do pełnego zdrowia i często konsekwencje głębokiego niedożywienia ponosi przez całe życie - powiedziała dr hab. Agnieszka Szlagatys-Sidorkiewicz w niedawnej rozmowie z Super Expressem.