Nie żyją dwie osoby, ciała znaleziono w domu. Policja pracuje na miejscu
Tragiczne znalezisko w polskiej miejscowości. Służby ratunkowe zostały zadysponowane do jednego z domów, z którego mieszkańcami nie było kontaktu. Po wejściu do budynku oczom ratowników ukazał się straszliwy widok. Okoliczności całej sprawy nie są do końca jasne. Oto szczegóły.
Makabryczne odkrycie koło Sandomierza
Do całej sytuacji doszło w czwartkowe przedpołudnie, 9 stycznia 2025 roku. Służby poinformował zaniepokojony członek rodziny , który od dłuższego czasu bezskutecznie próbował się skontaktować ze swoimi bliskimi. Mężczyzna udał się nawet do ich domu, który mieści się we wsi Skrzypaczowice koło Sandomierza. Po wejściu do budynku przez okno znalazł on dwie osoby niedające oznak życia. Trudno uwierzyć, kto znajdował się tuż obok nich.
Zaniepokojony brakiem kontaktu członek rodziny przybył w miejsce zamieszkania. Nikt nie otworzył mu drzwi, więc przez uchylone okno wszedł do wnętrza budynku i ujawnił dwie osoby - przekazał w rozmowie z TVP Info p.o. oficer prasowy mł. asp. Iwona Paluch.
Służby podejrzewały zatrucie czadem
Mężczyzna po dokonanym odkryciu natychmiast sięgnął po telefon i zaalarmował służby . Na miejsce skierowano zarówno policje oraz pogotowie, jak i zastępy straży pożarnej. Wszystko po to, aby dostać się do pomieszczenia i udzielić poszkodowanym koniecznej pomocy. Z relacji strażaków wynika, że początkowo przypuszczano, że do zdarzenia doszło w wyniku zatrucia tlenkiem węgla.
9.01.2025r. o godzinie 10:44 w sile jednego zastępu zostajemy zadysponowani do otwarcia mieszkania, w którym istniało podejrzenie zatrucia tlenkiem węgla w miejscowości Skrzypaczowice - przekazała Ochotnicza Straż Pożarna w Łoniowie.
ZOBACZ: 3,5-letnia Helenka skrajnie zagłodzona trafia do szpitala. Właśnie napłynęły przełomowe wieści
Z relacji strażaków z PSP w Sandomierzu wynika, że po ich przyjeździe na miejsce okna i drzwi domu były już otwarte . Urządzenia ratowników nie wykazywały jednak obecności tlenku węgla w pomieszczeniu. Niestety życia poszkodowanych nie udało się uratować. Ich śmierć budzi jednak spore wątpliwości wśród śledczych , dlatego ciała zabezpieczono do sekcji zwłok. Ofiarami okazali się 69-letnia kobieta i 66-letni mężczyzna.
Ustalamy okoliczności tego zdarzenia oraz przyczynę śmierci obojga - dodaje Iwona Paluch.
Ofiary nie były w domu same
Warto dodać, że w domu, w którym znajdowały się ciała poszkodowanych, odnaleziono również ich psa. Z relacji służb wynika jednak, że zwierzęciu nic nie dolegało . Śledczy wykluczyli także udział osób trzecich w całym zdarzeniu. Funkcjonariusze nie wykluczają jednak żadnej hipotezy. W rozmowie z serwisem "Fakt” rzecznik policji odmówiła jednak odpowiedzi na pytanie, czy na ciałach ofiar znaleziono jakiekolwiek obrażenia.
Na ten moment nie wykluczamy żadnej hipotezy. Czekamy na wyniki sekcji zwłok, która ma pomóc w ustaleniu przyczyny śmierci - tłumaczy mł. asp. Paluch w rozmowie z “Faktem”.
ZOBACZ: Nie żyje młody ksiądz. Stracił życie, gdy wracał z kolędy
Warto dodać, że wiadomo już, że znalezione zwłoki należały do rodzeństwa. Sąsiedzi ofiar podkreślają, że w są w szoku w związku z całym zajęciem. Jak dodają, nic nie wskazywało na to, aby w domu miało dojść do jakiejkolwiek tragedii.