Na co naprawdę chorował Jan Paweł II? Nie każdy zna prawdę o jego ostatnich chwilach
Wkrótce minie dwadzieścia lat o śmierci papieża Polaka. Jan Paweł II zmarł w kwietniu 2005 roku. Nie każdy jednak pamięta, jak wyglądały ostatnie chwile życia duchownego. O tamtych wydarzeniach po latach opowiedział jego sanitariusz. Przypominamy, na co zmarł papież oraz z jakimi problemami zdrowotnymi się zmagał.
Jan Paweł II przez lata zmagał się z problemami zdrowotnymi
Jan Paweł II przez wielu uznawany jest za jednego z najważniejszych Polaków w historii. Mimo wielu osiągnięć papież przez lata zmagał się z wieloma poważnymi problemami zdrowotnymi . Zaczęło się już po zamachu z 1981 roku. To właśnie pocisk wystrzelony przez Aliego Agcę rozpoczął żmudną drogę leczenia i rehabilitacji głowy Kościoła Katolickiego .
Wielokrotnie cierpiał z powodu różnorodnych dolegliwości, będących następstwem postrzału - podawał swego czasu portal "medonet.pl”.
Warto także pamiętać, że Jan Paweł II pod koniec swojego życia zmagał się chorobą Parkinsona . Dolegliwość wywoływała problemy z mową, trzęsące się ręce oraz utrudnione oddychanie. Problemy te można było zauważyć m.in. podczas występów publicznych duchownego. Wiele osób zastanawia się jednak, czy to jedyne schorzenia, na które cierpiała głowa kościoła. Okazuje się, że to dopiero początek długiej listy jego dolegliwości.
Na co chorował Jan Paweł II?
Kwestia chorób Jana Pawła II pozostaje dla wielu zagadką. Wiadomo jednak, że papież niedługo przed śmiercią zmagał się z ostrym zapaleniem dróg moczowych . Tuż po tym, lekarze zdiagnozowali u niego niewydolność nerek, która w konsekwencji doprowadziła do zakażenia krwi. Niestety z dostępnych informacji wynika, że stan zdrowia głowy Kościoła Katolickiego stale się pogarszał, a kolejne dolegliwości poskutkowały zakażeniem całego organizmu.
ZOBACZ: Nietypowy pomysł księży odnośnie kolędy, chodzi o "kopertę". Wierni będą zaskoczeni
W tym przypadku diagnoza lekarzy okazała się naprawdę tragiczna. Okazało się bowiem, że papież przeszedł wówczas wstrząs septyczny. Nie wszyscy wierni wiedzą także, że słynny duchowny z Polski miał za sobą również zapaść sercowo-naczyniową . Zdaniem ekspertów, sytuację Jana Pawła II pogorszyła wspomniana już na początku choroba Parkinsona, która skutecznie utrudniała walkę organizmu z pojawiającymi się zakażeniami.
Infekcje dróg moczowych zdarzają się często, zwłaszcza u osób starszych, i nie są postrzegane jako coś zagrażającego życiu. Jednak w przypadku papieża infekcja trafiła na podatny grunt, bardzo osłabiony chorobą Parkinsona organizm nie był w stanie się bronić - wyznał kardiolog dr Stefan Karczmarewicz z Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w rozmowie z portalem “naukawpolsce.pl”.
Tak wyglądały ostatnie chwile Jana Pawła II
Same ostatnie dni Jana Pawła II wymagały od Watykanu sporych zmian i niemal całkowitego przeorganizowania papieskiej rezydencji . Po wyjściu papieża ze szpitala postanowiono przekształcić dawny gabinet dentystyczny, przylegający do sypialni duchownego, w doraźną dyżurkę. Od tamtej pory na stałe przebywali tam dwaj sanitariusze , którzy czuwali nad stanem Jana Pawła II.
Przebywaliśmy tam przez całą dobę. (…) Mieliśmy tam pod ręką cały najpotrzebniejszy sprzęt reanimacyjny. Wydzielono mi tam również niewielką część z łóżkiem do spania. Od Ojca Świętego dzieliły mnie tylko małe, cienkie drzwiczki. Słyszałem jego oddech i każde westchnięcie. Mogłem reagować na każdą najmniejszą potrzebę - mówił Massimiliano, jeden z sanitariuszy papieża, na łamach książki “Zdarzyło się w Watykanie”.
ZOBACZ: Przełom w sprawie ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej. Sikorski potwierdza
Warto dodać, że w rozmowie z Magdaleną Wolińską-Redi Massimiliano nie ukrywał, że opieka nad papieżem nie należała do najłatwiejszych . Nie miało to jednak nic wspólnego z charakterem duchownego. Jak podkreślił cytowany mężczyzna, papież do końca cieszył się z obecności i pomocy sanitariuszy.
W ostatnim, najtrudniejszym czasie nigdy nie brakowało z jego strony życzliwego gestu, uśmiechu, podziękowania. Często wyrażał wdzięczność za naszą troskę. Doceniał to, że staraliśmy się być przy nim dyskretni. A ja próbowałem mu nie przeszkadzać. Dbałem o to, by zawsze być blisko, ale nie przekraczać granicy jego prywatności. Cieszył się, że nas miał. Bo czuł się bezpiecznie - dodał.