Morderstwo matki i córki w Częstochowie. Ojciec ofiary ujawnił kulisy śledztwa
Rok temu w Częstochowie doszło do brutalnego morderstwa 45-letniej Aleksandry i jej 15-letniej córki, Oliwii. Przez 10 dni przeczesywano metr po metrze, aby odnaleźć zaginione. O zbrodnię oskarżony został ich sąsiad, 53-letni Krzysztof R., który początkowo pomagał w poszukiwaniach i pocieszał zdruzgotanego ojca. - Powiedział, że wszystko będzie dobrze, że dziewczyny znajdą się. Uśmiechał się przy tym - zdradza ojciec zmarłej Oliwii.
Głośna sprawa brutalnej zbrodni w Częstochowie
Sprawa brutalnego podwójnego morderstwa 45-letniej Aleksandry i jej 15-letniej córki Oliwii, wstrząsnęła niemal całą Polską. Poszukiwania trwały 10 dni. Policja odnalazła ich ciała zakopane w lesie pod Częstochową. O dokonanie tej makabrycznej zbrodni oskarżono sąsiada kobiet Krzysztofa R., który dobrze znał swoje ofiary.
Zatrzymany przez funkcjonariuszy w końcu przyznał się do popełnionego czynu. Później jednak się z tego wycofał i konsekwentnie milczy. W częstochowskim sądzie właśnie ruszył proces w tej sprawie.
Oskarżony pomagał w poszukiwaniach
Krzysztof R. początkowo sam był dosyć mocno zaangażowany w poszukiwania kobiet. Być może w ten sposób próbował zmylić trop i policję, że ma z tą sprawą coś wspólnego. Był na działkach, gdy trwały już poszukiwania. Ojciec zmarłej Oliwii i były mąż Aleksandry pan Marek zdradza w rozmowie z Radiem Zet , że podejrzewał sąsiada kobiet od samego początku, a ten jak gdyby nigdy nic pocieszał zmartwionego zaginięciem rodziny mężczyznę.
- To, co wzbudziło moje podejrzenie na samym początku, to miejsce, w którym było zaparkowane auto Oli, kiedy dziewczyny zniknęły. Ola zawsze parkowała swój samochód z jednej strony bloku. Natomiast, kiedy podjechałem tam w piątek rano, to auto było zaparkowane w tym samym miejscu, gdzie pan Krzysztof zostawiał swój samochód, gdy przejeżdżał pomagać w remoncie mieszkania. To było dla mnie oczywiste, że samochodem Oli musiał przyjechać Krzysztof - mówił pan Marek.
- Spotkałem go raz na działkach w trakcie poszukiwań. Wydawał się zupełnie spokojny. Sprawiał wrażenie osoby z wyłączonym układem nerwowym. Powiedział, że wszystko będzie dobrze, że dziewczyny znajdą się. Uśmiechał się przy tym. Nie było to szczere. Musiałem gryźć się w język, żeby nie wygadać się, że szukamy na niego dowodów - zdradził ojciec.
Krzysztof R. odpowie przed sądem
W toku śledztwa przeszukano dom i działkę oskarżonego Krzysztofa R. Okazało się, że miał zainstalowane kamery na budynku, ale nagrania z nich zostały usunięte. Policjantom miał tłumaczyć, że dysk, na którym zapisywały się pliki miał zbyt małą pojemność. Śledczym udało się jednak odzyskać nagrania, a na dwóch telefonach należących do 52-latka znaleziono także nagie zdjęcia Oliwii. W jej pokoju policjanci znaleźli ukrytą kamerę, którą oskarżony zamontował rzekomo na prośbę matki nastolatki.
Prokuratura Okręgowa w Częstochowie postawiła Krzysztofowi R. między innymi zarzuty o utrwalanie wizerunku nagiej 15-latki przy użyciu ukrytej kamery, czy podszywanie się pod Oliwię celem "kierowania obraźliwych treści do jej znajomych na portalach społecznościowych". Miał wobec nastolatki dopuścić się również innej czynności seksualnej. Krzysztof R. odpowie także za zabicie psa. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Grozi mu od 8 do 25 lat pozbawienia wolności lub nawet dożywocie. Proces toczy się za zamkniętymi drzwiami.
Źródło: Radio Zet