Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Lepiej przeszukaj szuflady. Dziesięciogroszówka z PRL jest warta majątek, można się dorobić
Natalia Janus
Natalia Janus 17.06.2022 12:41

Lepiej przeszukaj szuflady. Dziesięciogroszówka z PRL jest warta majątek, można się dorobić

money
ARKADIUSZ ZIOLEK/East News

Dziesięciogroszówka warta 20 tysięcy złotych? To możliwe, jeśli gdzieś na strychu lub w znoszonym płaszczu odnajdziesz monetę, która pamięta czasy PRL-u. Za jedną monetę, która nawet wtedy nie przedstawiała dużej wartości, dziś możesz otrzymać nawet równowartość kilku pensji.

Rynek monet kolekcjonerskich sukcesywnie się poszerza o nowych kolekcjonerów oraz co najistotniejsze, ciągle zwiększa swoją wartość. Chociaż liczy się stan zachowania i wiele innych czynników, za stare monety można dzisiaj otrzymać nawet równowartość nowego samochodu.

- Siedem czy osiem lat temu komplet monet próbnych wyceniany był w przedziale 140 tys. zł, obecnie kupowany jest za średnio 250 tys. zł. Niektóre z monet, jak przykładowa z rysiem, w 2010 r. warta była jeszcze 700 zł, a obecnie płacimy za nią ponad pięć razy więcej - mówi Michał Niemczyk, prowadzący przodujący antykwariat numizmatyczny w Warszawie.

Rzadka 10-groszówka z PRL warta 20 tys. zł

Jednak kolekcjonerów starych moment z pewnością ucieszy informacja, że jedna z nich jest obecnie wyceniana na ogromną kwotę. To niepozorna moneta, którą dzisiaj uważa się za najrzadszą monetę obiegową PRL. Chodzi o 10-groszówkę z 1973 r. bez znaku mennicy. Jeszcze parę lat temu można było za nią otrzymać 7-8 tys. zł. Dzisiaj jej wartość wzrosła do… 20 tys. zł za egzemplarze zachowane w idealnym stanie.

- Najrzadsza moneta okresu PRL. Tajemnicza emisja, o której wiadomo, że jest, ale nie wiadomo, gdzie powstała, dlaczego i jak trafiła na rynek. Mało prawdopodobne - zaryzykowalibyśmy stwierdzenie, że wręcz niemożliwe - jest znalezienie jej wśród pozostałości z obiegu PRL, ale możliwa jest do trafienia w dawnych kolekcjach NBP czy od osób, które w latach 90. kupowały monety w sklepie Mennicy i z NBP - czytamy pod filmikiem na YouTube, stworzonym przez eksperta Damiana Marciniaka

Zdaniem Michała Niemczyka, moneta dzięki całkowicie niepozornemu detalowi konsekwentnie drożeje w kolekcjonerskim obiegu.

Na czym polega wyjątkowość niektórych monet?

Jak rozpoznać, czy w zakurzonym klaserze po dziadku nie brzęczy czasem równowartość nowego auta? O ile zazwyczaj nie warto podejmować się wyceny bez rozmowy z ekspertem, specjaliści zdradzają kilka elementów, na które sami możemy zwrócić uwagę.

Natrafiając na parę złotych z okresu PRL, przede wszystkim należy ocenić stan zachowania - w przypadku monet obiegowych rzadkość stanowią te o menniczym połysku, choć to nie jedyny z czynników. Jeżeli znajdziemy w piwnicy jakieś drobne, oprócz zarysowań, przyglądać trzeba się detalom, bo niekiedy o wartości na rynku przesądza najmniejszy drobiazg.

- Numizmatycy pamiętają czasy, w których 12-uncjową papieską monetę z 1991 r. rozcinano na pół, żeby lepiej mieściła się w tyglu – zarobek na samym złocie był wtedy atrakcyjniejszy niż ze sprzedaży monety. Dzisiaj, dzięki tym zabiegom, egzemplarz z tej emisji wyceniany jest w przedziale 150-200 tys. zł - wyjaśnia Niemczyk. Zasada, że przedmiot wart jest tyle, ile ktoś jest w stanie za niego zapłacić, sprawdza się i w tym przypadku. Jednak tak naprawdę tylko eksperci są w stanie wycenić wartość starej monety.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: o2.pl, goniec.pl