Ksiądz przyjął kopertę i się zaczęło. Nigdy więcej nie otworzy mu drzwi
Dla każdego katolika naturalnym odruchem powinno być przyjęcie księdza w ramach wizyty duszpasterskiej. Niestety, czasem takie spotkania czynią więcej złego niż dobrego i na długo zniechęcają do kontaktów z Kościołem. Tak właśnie było w przypadku czytelniczki portalu Gazeta.pl. Kobieta, choć zdaje sobie sprawę, że stanie się obiektem plotek sąsiadów, nie zamierza otworzyć drzwi kapłanowi. - Nie po tym, co odwalił w zeszłym roku - zapiera się.
Wizyta duszpasterska jak z horroru
Czytelniczka portalu Gazeta.pl zdecydowała się napisać list do redakcji, w którym zaznaczyła na wstępie, że tradycję przyjmowania księdza w ramach corocznej wizyty duszpasterskiej wyniosła jeszcze z rodzinnego domu. Właśnie dlatego nie wyobrażała sobie, by nie kontynuować tego zwyczaju, gdy sama założy rodzinę. Nie wyobrażała sobie jednak także, że zostanie potraktowana w tak podły sposób.
Jak tłumaczy kobieta, szok był o tyle duży, że przez wiele lat była bardzo blisko z Kościołem. Chodziła na niedzielne msze, uczestniczyła w świętach, nosiła wianki do poświęcenia, a nawet śpiewała w chórze. Tym większym ciosem było to, co wydarzyło się w ubiegłym roku.
Skandaliczne zachowanie księdza po przyjęciu koperty
Z listu dowiadujemy się, że wizytatorem w domu jego autorki był sam ksiądz proboszcz. Oczywiście, nie obyło się bez tradycyjnej koperty. Po niej kapłan przeszedł do dość konkretnej rozmowy.
- Kiedy ślub mieliście? Już 5 lat? A kiedy dzieci? Mam nadzieję, że wy nie z tych oświeconych, co to myślą tylko o swojej wygodzie i nie zamierzają sobie psuć planów dzieckiem? Wiecie, że posiadanie potomstwa to obowiązek każdego człowieka, katolika? Obowiązek! - miał strofować domowników duchowny.
ZOBACZ: Internautka zapytała księdza o kościelny cennik. Jego odpowiedź wywołała burzę w komentarzach
Gdy kobiecie udało się w końcu dojść do słowa, wytłumaczyła księdzu, że wielokrotnie próbowała zajść w ciążę, a gdy w końcu wydawało się, że zostanie mamą, doszło do poronienia .
- Już nawet łóżeczko zamówiliśmy. Ale Bóg widocznie chciał inaczej. Byliśmy z mężem na skraju załamania psychicznego i nie wiem, jakim cudem udało nam się z tego w miarę otrząsnąć - wyznała.
Traumatyczne spotkanie było ostatnim
Początkowo ksiądz zdawał się być nawet poruszony trudnymi doświadczeniami parafianki i jej męża, ale nie trwało to zbyt długo. Okazało się bowiem, że kapłan jak z rękawa sypie wątpliwymi poradami i zarzuca małżeństwu, że za mało się modliło, za to wiele grzeszyło .
- Jak to usłyszałam, to serce mi stanęło. Takie słowa od księdza? Gdzie empatia? Gdzie współczucie? Gdzie jakieś słowo pocieszenia? Na koniec jeszcze zrzucił na nas bombę, że z jednym się nie udało, ale trzeba próbować, żeby spełnić katolicki obowiązek – przekazała zbulwersowana czytelniczka.
ZOBACZ: Rodzice uczniów poskarżyli się na księdza. Teraz kapłan ma poważne problemy
Podczas gdy kobieta z trudem otrząsała się z szoku, jej mąż nie czekał z reakcją i postanowił uciąć zmierzającą w coraz gorszym kierunku rozmowę. - Żegnam. W przyszłym roku proszę liczyć na datki od bardziej przykładnych katolików - rzucił do księdza i pokazał mu drzwi.
Właśnie dlatego autorka listu nie zamierza w tym roku przyjmować księdza. I choć wie, że może spotkać ją za to sąsiedzka infamia, nie zamierza zostać po raz drugi tak mocno upokorzona.
Źródło: Gazeta.pl