Koszalin. Została zamknięta w sklepie, nie mogła się wydostać. Na miejsce wezwano służby
Do wyjątkowo osobliwej sytuacji doszło w jednym ze sklepów wielkopowierzchniowych w Koszalinie. Po służby zadzwoniła kobieta, która nie mogła się z niego wydostać. Jak się okazało, nie zdążyła ona wyjść ze sklepu przed jego zamknięciem. Na miejscu pojawiła się policja i straż pożarna.
Ogrom sklepów wielkopowierzchniowych
W dzisiejszych czasach przestrzeń niektórych sklepów wielkopowierzchniowych przyprawia niejednego kupującego o niemały zawrót głowy. Udając się bowiem na zakupy, związane z wyposażeniem domu, często spacerowanie po wielu rozmaitych działach zajmuje nawet i cały dzień. Nie ma co się dziwić, iż w wybranych sklepach można nawet zamówić suty obiad, by mieć siły na kontynuowanie zakupów.
Dlatego też niektórzy przytłoczeni ogromem sklepu łatwo tracą orientację i nie potrafią się w nim odnaleźć, często szukając nieskutecznie wyjścia. Jeszcze inni z kolei, pogrążając się w myślach o wystroju swojego wnętrza, kompletnie tracą poczucie czasu.
Przekonała się o tym jedna z klientek w Koszalinie, która nie zdążyła wyjść ze sklepu i została zamknięta w środku, mając przed sobą przerażającą perspektywę spędzenia całej nocy w samotności pośród artykułów meblarskich.
Koszalin. Została zamknięta w sklepie. Nie mogła się wydostać
Do tego osobliwego zdarzenia doszło w Koszalinie przy ulicy Krakusa i Wandy. Jedna z klientek udała się do tamtejszego sklepu wielkopowierzchniowego z artykułami związanymi z wyposażeniem domu i oglądając różne ekspozycje, zupełnie straciła poczucie czasu.
Kiedy kobieta stwierdziła, iż czas najwyższy wracać do domu, okazało się, iż sklep jest kompletnie pusty, a drzwi wyjściowe zostały zamknięte na amen. Zdezorientowana klientka stanęła przed perspektywą spędzenia w samotności całej nocy w sklepie. Co prawda, zapewne nie byłaby zmuszona do spania na podłodze, niemniej, kobieta pragnęła wrócić do swojego łóżka.
Na miejsce przyjechały służby
Niewiele myśląc, klientka zadzwoniła na straż pożarną z prośbą o pomoc. Po mniej więcej 40 minutach miejscu pojawili się strażacy, a chwilę później dołączyli do nich funkcjonariusze policji. Szczęśliwie dla włodarzy sklepu obyło się bez interwencji mechanicznej, gdyż udało się skontaktować z jednym z pracowników, który przybył z kluczem, dającym kobiecie wolność.
Źródło: fb/Wypadki i pożary w Zachodniopomorskimgk24.pl/o2.pl