Korwin Piotrowska: Przegrane powstanie nie jest fajne
Karolina Korwin Piotrowska ma osobisty związek z Powstaniem Warszawskim. Jej tata Stanisław Sommer brał w nim udział, co przełożyło się na późniejsze życie całej rodziny. W rozmowie z Gońcem dziennikarka opowiedziała o swoim podejściu do rocznicy tego wydarzenia.
Stanisław Sommer walczył w powstaniu warszawskim
Karolina Korwin Piotrowska była w tym tygodniu gościem programu Goniec na żywo na kanale naszej redakcji na platformie YouTube. W pewnym momencie rozmowa zeszła na temat powstania warszawskiego.
Tata Korwin Piotrowskiej, Stanisław Sommer, był żołnierzem Armii Krajowej, został odznaczony orderem Virtuti Militari. Brał też udział w Powstaniu Warszawskim jako żołnierz Batalionu “Czata 49”. Walczył na Woli, Czerniakowie i Starym Mieście. Po wojnie pracował m.in. na Uniwersytecie Warszawskim jako chemik o specjalności fotograficznej. Zmarł w 2002 roku.
- Cała moja rodzina była unurzana w tym, co się stało wtedy w Warszawie. Podchodzę do tego bardzo emocjonalnie, ale nie lubię narodowo-patriotyczno-wyzwoleńczych makatek, które kultywują śmierć i, jakby nie było, przegrane powstanie z ogromną rzeszą cywilnych ofiar. To miasto zostało zrównane z ziemią. Mój ojciec też bardzo nie lubił tych uroczystości rocznicowych - mówi dziennikarka.
Ale dodaje, że Muzeum Powstania Warszawskiego jest fantastyczną inicjatywą, która pozwala na zrozumienie tamtych wydarzeń i poznanie prawdziwych bohaterów. - Biorąc pod uwagę traumę, jakiej powstańcy byli poddani po wojnie, oni w dużej części nie chcieli o powstaniu mówić, a i mało kto chciał słuchać. Po latach udawali więc, że tematu nie było. Dobrze, że w końcu przywrócono godność tym ludziom, którzy walczyli. Nie chcę jednak, żeby budowano mit, że przegrane powstanie jest fajne. Nie jest fajne i trzeba jasno powiedzieć: oni przegrali - mówi dziennikarka.
“Byli traktowani gorzej niż obywatele drugiej kategorii”
Dziennikarka i historyczka sztuki przywołuje film “Miasto 44” Jana Komasy. - On pokazuje, jak ten mit się rodził, jak na początku było niby fajnie, a potem jak z minuty na minutę było coraz gorzej. I jak mieszkańcy byli przeciwni temu, co się dzieje, bo ci ludzie byli doprowadzeni do ostateczności - mówi Korwin Piotrowska.
Przypomina też, że po II wojnie światowej powstańcy warszawscy wcale nie byli bohaterami. Wręcz przeciwnie: - Dziś nie mówimy o tym, co oni przeszli po wojnie, jak były traktowane ich rodziny. A byli traktowani nawet gorzej niż obywatele drugiej kategorii. Przez kilkadziesiąt lat w tym kraju być powstańcem to nie było sexy. Miejmy świadomość, co tym ludziom i ich rodzinom zrobiono, bardzo często zabierając im wszystko i zmuszając do emigracji z Polski. Miejmy świadomość, że to miasto zostało zrównane z ziemią i miała tu miejsce rzeź mieszkańców.
OBEJRZYJ PONIŻEJ CAŁĄ ROZMOWĘ KUBY WĄTORA Z KAROLINĄ KORWIN PIOTROWSKĄ:
Muzeum Powstania Warszawskiego przywraca pamięć
Dziennikarka jako córka powstania uczestniczy w inicjatywach Muzeum Powstania Warszawskiego. Jedną z nich są "Korzenie pamięci". W ramach projektu tworzona i animowana jest społeczność potomków powstańców. Dziennikarka aktywnie w niej uczestniczy.
- To jest bardzo ważne dla nas. Przywraca poczucie wspólnoty. Pierwsze nasze, potomków, spotkanie było niesamowite. Jesteśmy z bardzo różnych środowisk, od prawa do lewa, obcy ludzie, a usiedliśmy przy jednym stole i zaczęliśmy rozmawiać, jakbyśmy się znali całe życie. Jak wyglądało nasze życie w domu, jakie były dowcipy, jakie odzywki słyszeliśmy od rodziców - wszyscy mieliśmy to samo. Patrzyliśmy na siebie, jakbyśmy odnaleźli zaginione rodzeństwo. To było dla mnie fantastyczne przeżycie, dziś mam w tej grupie wielu znajomych - podsumowuje Karolina Korwin Piotrowska.