Kolęda coraz rzadziej praktykowana w Polsce? Zaskakujące historie z wizyt duszpasterskich
Zbliża się okres Świąt Bożego Narodzenia. Już niebawem wszyscy wierni w Kościele Katolickim przywitają u siebie księdza w ramach wizyty duszpasterskiej. W Polsce tzw. kolęda jest jednak coraz rzadziej praktykowana. Z czego to wynika? Swoimi bardzo ciekawymi historiami z wizyt duszpasterskich podzieliły się rozmówczynie Onetu.
Kolęda. Coraz mniej wiernych chętnych na przyjęcie księdza
Mimo iż wizyta duszpasterska zazwyczaj odbywa się po okresie świątecznym, to w kościołach księża powoli informują już parafian o planach wizyt oraz przebiegu kolędy. Coraz częściej dochodzi do pewnych zamian. W niektórych parafiach księża jasno deklarują, że wszyscy wierni, którzy chcą przyjąć duchownego z wizytą, muszą zgłosić to wcześniej w kancelarii kościoła.
- To świetnie rozwiązanie. W zeszłym roku wizyta księdza w naszym domu zakończyła się bardzo niemiło - wspomina w rozmowie z Onetem pani Magda, która mieszka na nowoczesnym osiedlu w Katowicach. Podobnych historii jest znacznie więcej, a Polacy w dużej mierze sceptycznie patrzą na tzw. kolędę.
Kolęda. Nie wszyscy dobrze wspominają wizytę księdza
Pani Magda wspomina, że kiedy ksiądz się nie zjawiał do 20.00, tak jak było napisane w ogłoszeniu, postanowiła wykąpać syna. - Pięć minut później pojawił się ksiądz, na oko 60-letni, wszedł niezaproszony do mieszkania i od razu zaczął komentować: "A to nie czekacie na mnie, nie chcecie mnie przyjąć? A co te zabawki nieposprzątane, a krzyż gdzie wisi? - wspomina w rozmowie z Onetem pani Magda i przyznaje, że jej mąż wówczas podziękował księdzu za wizytę. - Powiem szczerze, że jak słuchałam tej rozmowy przez drzwi łazienki, to się popłakałam... Nie ma mowy, żebym temu księdzu teraz otworzyła. Dla mnie to jest skandaliczne zachowanie - zdradza.
Pani Kornelia z Sosnowca opowiada z kolei, że w jej parafii "proboszcz już miesiąc wcześniej z ambony grzmi o tym, żeby się parafianie na tę wizytę przygotowali. Podpowiadał nawet kilka razy, że "dać 50 zł w kopercie to wstyd ".
"Proboszcz wysłał księdza na urlop"
Pani Ewa z kolei opowiedział w rozmowie z Onetem, jaka historia przydarzyła jej się podczas kolędy 4 lata temu. - Ksiądz zaczął wizyty od najwyższego, ósmego piętra i zjeżdżał windą w dół, odwiedzając kolejne mieszkania. Około 19.00 spotkałam pod blokiem sąsiadkę z psem. Szepnęła mi, że ksiądz Marek "dziabnięty" był już na piątym piętrze - wspomina i dodaje, że kiedy sama otworzyła drzwi duchownemu około godziny 21.00 ten… ledwo trzymał się na nogach i "szczekał". - Proboszcz wysłał księdza na urlop, a na niedzielnej mszy mówił, że nawet najlepszemu kapłanowi może się noga powinąć - wspomina pani Ewa.
Nie wszystkie wspomnienia związane z kolędą są jednak złe. Pani Asia wspomina, kiedy podczas wizyty duszpasterskiej jej mąż źle się poczuł i upadł na podłogę. - Ksiądz wezwał pogotowie, został z nami do przybycia karetki i wyjścia lekarza. Wziął ode mnie numer telefonu i dzwonił potem dwa razy, dopytując, jak czuje się mój mąż - opowiada.
Jak widać każda kolęda, przynosi różne wspomnienia. Wizyta duszpasterska powinna być przede wszystkim okazją zarówno dla księży, jak i parafian na lepsze poznanie się oraz błogosławieństwo na nowy rok.
Źródło: Onet