Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Jarosław Kaczyński i retoryka fałszerstwa. Ekspert: "prawicowe myślenie odwołuje się do metafory zagrożenia"
Eryk Błaszak
Eryk Błaszak 23.10.2022 17:14

Jarosław Kaczyński i retoryka fałszerstwa. Ekspert: "prawicowe myślenie odwołuje się do metafory zagrożenia"

Jarosław Kaczyński od lat raczy Polskę swoją retoryką.
Pawel Wodzynski/East News

Tematyka fałszerstwa wyborczego jest stałym punktem kolejnych wystąpień prezesa PiS, który odwiedzając kolejne miejscowości w kraju, rozprawia o możliwości dopuszczenia się manipulacji ze strony opozycji. Mowa prezesa nie jest jednak niczym nowym i to nie tylko w polskiej polityce. O retoryce Jarosława Kaczyńskiego w rozmowie z portalem Goniec.pl mówił dr hab. Bartosz Hordecki z Zakładu Filozofii Polityki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Kartofle i pociągi Jarosława Kaczyńskiego

Wydawać by się mogło, że istnieją pewne stałe i niepodważalne elementy rzeczywistości. Tak jest chociażby z organizacją wyborów, za które to odpowiada obóz polityczny aktualnie sprawujący władzę. Obóz władzy sugeruje jednak, że opozycja przygotowuje się do fałszerstwa wyborczego.

Dlatego też bezpieczniej będzie napisać, iż niepodważalną częścią polskiej polityki jest sposób ujmowania rzeczywistości przez Jarosława Kaczyńskiego. I nie jest on tak oczywisty jak mogłyby na to wskazywać uśmiechy prezesa.

Od kilku miesięcy prezes PiS raczy swoich słuchaczy niezliczoną ilością anegdotek i żarcików, skracających dystans pomiędzy nim a zaproszonymi wybrańcami, którzy na różne sposoby wyrażają swoją wdzięczność - m.in. powtarzając prezesowi, że jest "debezd" (pisownia oryginalna - przyp. red.) i wręczając mu osobliwe prezenty.

Kiedy Jarosław Kaczyński opowiada z satysfakcją o Polakach wyrzucanych z pierwszej klasy niemieckich pociągów ze względu na swą narodowość, czy też o tych nieszczęśnikach, którzy swego czasu zmuszeni byli zbierać po lasach kartofle zasadzane dla dzików przez leśników, można by pomyśleć, iż są to zabiegi krasomówcze niewiele wnoszące do realnej polityki.

Jednak, kiedy przeniesiemy je na grunt przyszłorocznych wyborów parlamentarnych, które to w opinii Jarosława Kaczyńskiego zostaną sfałszowane przez opozycję (bo przecież nie przez PiS, które jest u władzy), sprawa poczyna wychodzić z lasu i można by nawet powiedzieć z pierwszej klasy pociągu (podkreślmy, że w tym przypadku nie niemieckiego, by nie zostać oskarżonym o agenturę). Zawziętość, z jaką brat zmarłego prezydenta usiłuje przekazać elektoratowi swoje postrzeganie rzeczywistości względem przyszłorocznych wyborów jest godna uwagi.

- Stawką tych wyborów jest to, czy Polacy zdecydują kto w Polsce rządzi, czy też decyduje się o tym w Berlinie. Musimy uczynić wszystko, żeby wygrać, bo Polska musi pozostać państwem suwerennym w imię naszej godności narodowej, osobistej, ale także w imię naszych interesów. […] Musimy być suwerenni jeszcze bardziej niż w tej chwili – mówił w Mielcu prezes, pozostawiając wiernych wyborców z pytaniem, czy można być jeszcze bardziej suwerennym niż dotychczas.

Jarosława Kaczyńskiego wyroby i wybory

Przytoczone pytanie nie było bynajmniej bezpodstawne. W natłoku treści przekazywanych przez prezesa można się łatwo zgubić, szukając wyjścia pomiędzy wyborami a wyrobami i to bynajmniej nie masarskimi, jak wskazywać by mogła kiełbasa wyborcza. Retoryka Jarosława Kaczyńskiego, choć miejscami osobliwa, jest niezwykle konsekwentna i może nieść wraz z sobą daleko idące konsekwencje.

- Nasi przeciwnicy już dzisiaj, mówią tak: „My wygramy wybory, a jeśli przegramy, to one będą sfałszowane. A co to oznacza? Że sami chcą fałszować mówił w Siedlcach ze znaną sobie przejrzystością rozumowania prezes. - Pamiętajcie, że wybory są organizowane w Polsce przez samorządy, a kto ma najwięcej samorządów? No, ta druga strona niestety dodał chwilę później Jarosław Kaczyński, rozwiewając wszelkie wątpliwości.

Wziąwszy pod uwagę entuzjazm zebranych, wydawać by się mogło, iż te dodatkowe słowa nie były wcale potrzebne. W zasadzie, gdyby podjąć niewinne rozważania, można by nawet uznać, iż prezes zostałby w pełni zrozumiany przez zgromadzonych, nawet jeśli nie wypowiedziałby ani słowa.

- Jestem przekonany, że uczciwe wybory wygramy my. Mamy wszelkie szanse na to. A jeśli my wygramy, to wygra Polska. Niech żyje Polska! mówił z kolei dumnie w Oleśnicy prezes. Co znaczą jego słowa? Jeśli wybory będą uczciwe, bo przecież prezes nie wyklucza potencjalnej nieuczciwości, to PiS je wygra. Wówczas zwycięska będzie również Polska.

A zatem jeśli wybory byłyby nieuczciwe, to Jarosław Kaczyński poniósłby klęskę - wraz z nim przegra i Polska. Jeśli więc w nieuczciwych wyborach wygrałaby opozycja, jakie państwo mogłoby poczuć jego smak? Oczywiście w ujęciu Jarosława Kaczyńskiego są to Niemcy. Te same, które jego zdaniem są nam winne siedem bilionów złotych i będą niebawem przyjeżdżać do Rzeczypospolitej na szparagi.

Mowa Jarosława Kaczyńskiego

Retoryka ta nie jest wyłącznie partyjną iluzją. Jak podkreśla dr hab. Bartosz Hordecki z Zakładu Filozofii Polityki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, politycy w przestrzeni komunikacyjnej z reguły usiłują reagować na dynamiczną rzeczywistość. Jak zaznaczył wykładowca, politycy PiS, sprawując władzę od 2015 mają świadomość zużycia swojej oferty politycznej, co samo w sobie jest naturalnym procesem, powodującym poszukiwanie nowych formuł.

- Przy czym formuły dotyczące zagrożenia wyborów, możliwych fałszerstw po stronie oponentów politycznych nie są nowe mówił nauczyciel akademicki. - Insynuacje dotyczące fałszowania lub możliwości fałszowania wyborów to jeden ze stałych elementów repertuaru chociażby Donalda Trumpa. W ogóle tego typu sugestie bywają wykorzystywane przez polityków prawicowych czy to w Stanach Zjednoczonych, czy to w Polsce, czy to w innych państwach. Wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego to kolejny przykład uprawiania tego typu retoryki analizował dr hab. Bartosz Hordecki, który zwracał uwagę, iż zagadnienie to związane jest z szerszym problemem.

- Chodzi mianowicie o fundamenty wyobrażeniowe światopoglądu podzielanego przez wielu polityków prawicowych. Prawicowe myślenie chętnie odwołuje się do metafory zagrożenia. W myśleniu tym bardzo często pojawia się odruch konserwatywny, a konserwatyzm to w dużej mierze zachowawczość kontynuował nauczyciel akademicki, podkreślając jednocześnie, iż zjawisku temu często towarzyszy nawoływanie do ochrony czegoś, co jest uznane za cenne.

Co więcej, w świetle tej narracji zazwyczaj pojawia się pogląd, że ktoś danej wspólnocie zagraża. – Konserwatyści chętnie nawołują, by być czujnym, podejrzliwie spoglądać na rzeczywistość i wypatrywać symptomów upadku, którym należy zapobiegać analizował dr hab. Bartosz Hordecki.

Stałe i zmienne Jarosława Kaczyńskiego

Rozpatrując retorykę Jarosława Kaczyńskiego, wykładowca zwrócił również uwagę na jej stałe elementy, które w zależności od potencjalnych korzyści lub strat dla ugrupowania polityka, przybierają różne natężenie konfliktowości.

- Niewątpliwie Jarosław Kaczyński częściej nawołuje do konfrontacji z przeciwnikami politycznymi niż kooperacji. Konstruowanie wspólnych rozwiązań, negocjowanie czegoś, budowanie porozumienia ogólnonarodowego – te wątki rzadko były i są podnoszone przez lidera PiS. Tak więc Jarosław Kaczyński w swojej retoryce na ogół akcentuje te aspekty rzeczywistości, które wyrażają tarcia, sprzeczności, problemy, konflikty. Można nawet powiedzieć, że konfliktowość retoryki Jarosława Kaczyńskiego jest w zasadzie czymś stałym. Natomiast zmienia się natężenie tej konfliktowości i skrajnie konfrontacyjnych form w wypowiedziach polityka - mówił dr hab. Bartosz Hordecki, który podkreślał jednocześnie, iż wspomniana konfliktowość nie jest wyłączną cechą mowy lidera PiS.

Zdarzało się, że w pewnych okresach Jarosław Kaczyński zmieniał zgoła swoją skłonność do „podawania ręki” oponentom, jak miało to miejsce jeszcze w trakcie kampanii wyborczej z 2005 roku, kiedy przedstawiciele PO i PiS mówili otwarcie o utworzeniu powyborczej koalicji, lub nawet tej z 2010 roku, gdy z ust prezesa PiS można było usłyszeć nawoływanie do narodowego pojednania.

Jednak zarówno wspomniana koalicja, jak i objęcie urzędu prezydenta RP, zakończyły się dla polityka PiS niepowodzeniem, wzmagając po sobie każdorazowo natężenie mowy konfliktowej. Zważywszy niezbyt sympatyczne dla prezesa sondaże wyborcze możemy zatem spodziewać się w kolejnych miesiącach następnych spektakularnych pociągów i kartofli wyborczych.

Artykuły polecane przez Goniec.pl: