Ekspert: Każdy pracujący Polak ma do spłacenia 100 tysięcy złotych
- Mamy do czynienia z bardzo silną presją płacową, która powoli staje się również kołem zamachowym inflacji. Polacy w takim samym stopniu zasłużyli na podwyżki jak na obniżki wynagrodzeń - mówi w rozmowie z portalem Wirtualna Polska dr Kazimierz Sedlak, dyrektor w firmie HR Sedlak & Sedlak. Polski rynek pracy może czekać zapaść.
Rozmówca portalu Wirtualna Polska uważa, że nieotrzymanie środków unijnych będzie miało dla Polski katastrofalne skutki. W 2022 r. na pewno największym zaskoczeniem jest trwająca za naszą granicą wojna i jej skutki gospodarcze. Odczuwamy je wszyscy, ale mam również wrażenie, że z powodu wielu decyzji władz, rynek pracy ucierpi znacznie bardziej niż w innych krajach - ocenia dyrektor firmy HR Sedlak & Sedlak, zastrzegając, że finalne skutki możemy odczuć dopiero za kilka lat. - Rozwój rynku pracy zależy od rozwoju inwestycji i od rozwoju kapitału intelektualnego kraju. Mam wrażenie, że w obu przypadkach, od dobrych kilku lat, nasz kraj nie nadąża w tym zakresie za światem - dodaje ekspert.
"Wracamy do czasów realnego socjalizmu"
Dr Kazimierz Sedlak jest przekonany, że jeśli problemy pracodawców będą narastać, "to za kilkanaście miesięcy odczują je również pracownicy, bo zaczną się zwolnienia". Nic nie wskazuje na to, że kryzys odejdzie w zapomnienie w nadchodzącym roku.
- Kiedy patrzę na wprowadzane przez rząd ceny regulowane, różnego rodzaju dopłaty, tarcze antyinflacyjne i zestawię to ze znaczącym wzrostem długu publicznego, to coraz częściej mam wrażenie, że wracamy do czasów realnego socjalizmu - ocenia rozmówca portalu Wirtualna Polska. - Rosnąca inflacja, wcześniej czy później, doprowadzi do dezorganizacji gospodarki. [...] Są to skutki populizmu i ręcznego sterowania gospodarką - dodaje.
Za zaburzenie równowagi rynkowej ma odpowiadać rząd. - Państwo ma jedynie dbać, by obie strony kontraktu zawodowego miały równe prawa i żadna ze stron nie nadużywała swojej pozycji. A mam wrażenie, że rosnąca inflacja jest w znacznej części skutkiem popełnionych w tym zakresie błędów - ocenia ekspert. - Najbardziej odczują ją osoby najmniej zamożne, które znaczną część dochodów przeznaczają na podstawowe wydatki. One zawsze większość swoich przychodów wydawały na bieżące utrzymanie i w tej chwili z powodu wzrostu cen coraz częściej nie starcza im na życie - precyzuje.
Dr Kazimierz Sedlak alarmuje, że jeśli "otrzymamy pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy, to na pewno będzie lepiej, ale jeżeli ich nie otrzymamy to zgodnie z prognozami ekonomistów, może być bardzo źle". - Patrząc jednak na prognozy Forum Obywatelskiego Rozwoju, z przerażeniem reaguję na informacje, że na każdego z pracujących Polaków w 2023 r. przypadnie do spłacenia ponad 100 tys. zł długu zaciągniętego przez państwo - dodaje w rozmowie z portalem Wirtualna Polska.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Źródło: Wirtualna Polska