Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Finanse > Drastyczny wzrost cen żywności. Ekspert zdradza, co wydarzy się w najbliższych miesiącach
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 28.04.2022 11:07

Drastyczny wzrost cen żywności. Ekspert zdradza, co wydarzy się w najbliższych miesiącach

zakupy
Pixabay/bogitw

Ceny żywności w Polsce rosną z miesiąca na miesiąc. Przyczyną jest nie tylko rekordowa inflacja, ale także wojna w Ukrainie, która zagroziła rynkom na całym świecie. - W najbliższych tygodniach z pewnością zobaczymy jeszcze te efekty wynikające z rozpoczęcia wojny – mówi portalowi Goniec.pl ekonomista Marek Zuber. Jak jednak uspokaja, nie widzi możliwości, by w Polsce zabrakło poszczególnych towarów. Tonujące nastroje sygnały płyną także z resortu rolnictwa i od byłego ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego.

W hurtowniach dramatycznie rosną ceny nie tylko takich produktów, jak mąka i olej, ale także wyrobów, których są składnikami, a nawet nabiału i mięsa, co związane jest z widocznym w ostatnich tygodniach pędzącym wzrostem kosztów zakupu pasz dla zwierząt hodowlanych.

W ostatnim roku olej słonecznikowy podrożał nawet o 90 proc. i wkrótce może przebić ceny oliwy. Margaryna do pieczenia jest droższa o 40,3 proc., a masło o 36,1 proc. Jeśli zaś chodzi o pieczywo, w 2021 roku podrożało ono o 25-30 proc. Pod koniec bieżącego roku cena za bochenek może sięgnąć nawet 8 złotych.

- Zaznaczmy, że jeśli chodzi o pszenicę to wzrost jej ceny na razie w niewielkim stopniu przełożył się na wzrost cen chleba. To dopiero przed nami, ale przecież chleb to także cukier, który podrożał, to także koszty wytworzenia energii, to także kwestia rozwiezienia, czyli wzrostu cen ropy. W najbliższych tygodniach na rynku żywności z pewnością zobaczymy jeszcze te efekty wynikające z rozpoczęcia wojny - prognozuje ekonomista Marek Zuber w rozmowie z portalem Goniec.pl.

Podrożeje dosłownie wszystko

Pszenica jest doskonałym przykładem galopujących cen. Tylko w pierwszych trzech dniach wojny podrożała ona o 60 proc. Później doszło do spadku cen mniej więcej o 40 proc., ale dalej jesteśmy dużo powyżej tego, co było przed wojną. Drożeją także chętnie kupowane przez Polaków rodzaje mięs.

- W przypadku wieprzowiny, wołowiny spodziewaliśmy się raczej ograniczenia wzrostu lub nawet spadku cen, ale wybuch wojny doprowadził do ich wzrostu – dodaje Marek Zuber.

W pierwszych dniach lutego kilogram kurcząt rzeźnych kosztował w skupie 4,7 zł, dziś jest to 6,5 zł. Popularny filet z kurczaka to już wydatek rzędu 25 zł/kg. Więcej zapłacimy z pewnością także za wyroby cukiernicze, makarony i kasze oraz jajka. Przed wybuchem wojny za jajko klasy M trzeba było zapłacić 26 gorszy, dwa miesiące później już 49 groszy.

Warto podkreślić, że wzrost cen to zjawisko ogólnoświatowe. W marcu FAO (część ONZ zajmująca się sprawami Wyżywienia i Rolnictwa) ogłosiła, że mamy najwyższy poziom ich koszyka żywności od momentu, kiedy ten koszyk jest liczony. Poprzedni szczyt dotyczył kryzysu naftowego na początku lat 70. Obecny koszyk FAO w ciągu ostatnich 12 miesięcy podrożał aż o 33 proc.

"Efekt Putina" drenuje kieszenie Europejczyków

Gwałtowne wzrosty cen żywności to tylko jeden z wielu dotkliwych skutków wojny w Ukrainie. W tym przypadku chodzi głównie o wzrost wyceny zbóż. Nasi wschodni sąsiedzi jeszcze w sezonie 2020/2021 byli ich czwartym największym eksporterem na świecie. W marcu tego roku eksport był już cztery razy mniejszy niż w lutym, a może być jeszcze gorzej. Rosjanie blokują bowiem porty nad Morzem Czarnym, plądrują magazyny oraz statki i za wszelką cenę dążą do całkowitego uniemożliwienia krajowi handlu drogą morską.

Ukraiński minister rolnictwa poinformował ostatnio, że w normalnych warunkach państwo eksportowałoby 4-5 mln ton zboża, ale wielkość ta zmniejszyła się teraz do kilku tysięcy . O kryzysie żywnościowym mówił także podczas szczytu państw G7 prezydent Wołodymyr Zełenski.

- Doszło do globalnej katastrofy. Rosja zniszczyła globalną architekturę bezpieczeństwa, uderzyła w stosunki międzynarodowe – alarmował.

Podobnego zdania są też inni światowi przywódcy. Wielkie zmartwienie okazują m.in. prezydent Francji Emmanuel Macron, który ostrzegł przed poważnym wzrostem cen w ciągu najbliższych 12-18 miesięcy oraz szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, apelująca o stworzenie zielonych korytarzy pozwalających na transport zboża drogą lądową.

Wpływ wojny w Ukrainie na ceny żywności widoczny jest więc dla wszystkich. Jak jednak zaznacza Marek Zuber, pustoszenie naszych portfeli to dłużej trwający trend, zapoczątkowany już w zeszłym roku.

- Efekt Putina mocno zaczął oddziaływać w Polsce w połowie zeszłego roku, kiedy Putin zakręcił kurek z gazem i wzrost cen gazu doprowadził do wzrostu cen węgla, na przykład, dlatego, że w energetyce część krajów próbowało wracać do węgla, by obniżyć ceny produkcji prądu, a to z kolei przełożyło się na wzrost kosztów wytwarzania, także żywności. Ten łańcuszek się już rozlał wtedy – mówi.

Czy grozi nam głód?

Jeszcze gorsze niż wzrost cen wydaje się być to, że niektórych produktów zaczyna po prostu brakować. W Polsce sytuacja nie jest jeszcze aż tak dramatyczna jak na Zachodzie, ale dane nie pozostawiają złudzeń. Nasza roczna produkcja ziaren słonecznika, z których produkowany jest olej, nie przekracza 10 tys. ton rocznie. Dla porównania w 2020 r. import wyniósł 95 tys. ton, z których 65 tys. pochodziło z Ukrainy.

Mimo tego, ministerstwo rolnictwa uspokaja nastroje. - Polska jest samowystarczalna w produkcji podstawowych i wielu innych produktów żywnościowych, o czym świadczy wysoki poziom eksportu oraz dodatni bilans handlu zagranicznego artykułami rolno-spożywczymi – czytamy w korespondencji przesłanej przez resort portalowi Goniec.pl.

Jak zaznacza jego rzeczniczka, w przypadku zbóż, wskaźnik samowystarczalności w sezonie 2021/2022 szacowany jest na poziomie 142%, dodatnie są również wskaźniki dotyczące drobiu, mleka i cukru. Nieco inaczej jest w przypadku mięsa wieprzowego, którego produkcja krajowa nie zaspokaja w pełni zapotrzebowania wewnętrznego, ale zapasy gromadzone są poprzez import z państw UE.

Podobne uspokajające słowa płyną od byłego ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego, który w rozmowie z naszym portalem zaznacza, że Polska poradzi sobie z zapewnieniem żywności konsumentom, co nie znaczy, że najbiedniejsi z nich nie będą narażeni na drastyczny wzrost cen i zmuszeni do kupna towarów o najniższej jakości.

- Potrzebna jest pełna mobilizacja, a nie zaniechania podobne do tych, które obserwowaliśmy w przypadku świniny – mówi Janusz Piechociński, pytany o to, co w tej sytuacji powinien zrobić rząd.

Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:

Źródło: goniec.pl, dziennikbaltycki.pl, wp.pl

Tagi: pieniądze