Donald Tusk znów złamał przepisy drogowe. Tym razem jechał na hulajnodze
Donald Tusk nie uczy się na błędach. Były premier został właśnie przyłapany na tym, jak jadąc hulajnogą po rodzinnym Sopocie złamał obowiązujące przepisy drogowe. To już kolejna w ciągu kilku miesięcy wpadka lidera Platformy Obywatelskiej, któremu w listopadzie odebrano prawo jazdy za przekroczenie prędkości.
Donald Tusk od listopada nie ma prawa jazdy. Wszystko przez to, że jadąc z Warszawy do Sopotu, docisnął mocniej pedał gazu i przekroczył dozwoloną prędkość , co wychwyciło sprytne oko drogówki.
Były premier radzi więc sobie jak może i albo korzysta z Pendolino i w stolicy przesiada się do limuzyny partyjnej , albo krąży po rodzinnym mieście na hulajnodze.
Niestety, obecny lider Platformy Obywatelskiej, nadal miłuje się w szybkiej jeździe i balansowaniu na granicy prawa. Po tym, jak przyłapano go na rajdzie po ulicach Warszawy , paparazzi natknęli się na niego w Sopocie, gdy ponownie łamał obowiązujące przepisy.
Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Donald Tusk znów łamie drogowe przepisy
Jak donosi "Fakt", Donald Tusk w niedzielę rano wracał do domu na elektrycznej hulajnodze. Pech chciał, że wszystko zarejestrowały aparaty, które ujawniły bolesną prawdę o liderze PO.
Na pierwszy rzut oka wszystko było w porządku, jednak później okazało się, że były premier jechał pod prąd środkiem jednokierunkowej ulicą Króla Jana Kazimierza . Trzeba przyznać, że Tusk zgrabnie omijał kałuże, a kiedy nadjechał z naprzeciwka samochód, ustąpił mu miejsca i zjechał na pobocze.
Patrząc jednak w najnowszy kodeks drogowy, należy odnotować, że hulajnogi elektryczne mogą poruszać się po jezdni, gdy nie ma obok ścieżki rowerowej i ograniczenie prędkości na takiej drodze nie przekracza 30 km/h.
W innym przypadku kierujący hulajnogą może skorzystać z chodnika, ustępując pierwszeństwa pieszym i jadąc ze zbliżona prędkością.
Były premier na bakier z prawem
Przypomnijmy, że pod koniec listopada Donald Tusk został złapany przez policjantów między Warszawą a Gdańskiem. Polityk jechał 107 km/h w terenie zabudowanym, w wyniku czego stracił prawo do kierowania samochodem na trzy miesiące i zapłacił 500 zł mandatu.
ZOBACZ: Krzysztof Bosak NA BAZARZE! Na mrozie OGNIŚCIE krytykuje rząd
Były premier przepraszał wówczas i przyznawał, że za swoją winę powinien ponieść odpowiednią karę, co właśnie się stało. Jak widać, skrucha była chwilowa i lider PO niczego wciąż się nie nauczył. A może po prostu nie obawia się kolejnego mandatu, który stanowiłby mały uszczerbek w jego pokaźnym budżecie .
"Fakt" poprosił o komentarz rzecznika Platformy Obywatelskiej Jana Grabca oraz Pawła Grasia, szefa gabinetu Tuska w EPL, ale nie odebrali telefonu, ani nie odpowiedzieli na SMS. Być może nie otrzymali jeszcze wytycznych co do komentowania kolejnego wyskoku swojego szefa, tak, jak miało to miejsce w listopadzie .
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec.pl
Źródło: Fakt