Co dalej z nagrodą za pomoc w zatrzymaniu zabójcy policjantów? Odpowiedź mundurowych zaskakuje
Komenda Główna Policji mówi o zmianie względem nagrody za pomoc w ujęciu Maksymiliana F., który oskarżony jest o zabicie dwóch policjantów. Były już komendant Jarosław Szymczyk obiecywał bowiem 100 tys. złotych i „szczególne docenienie” ochroniarza wrocławskiego zoo, który powiadomił mundurowych o kierunku ucieczki oskarżonego. Sprawa nagrody przybrała zaskakujący obrót
Morderstwo policjantów z Wrocławia. Maksymilian F. z zarzutami
Sprawa śmiertelnego postrzelenia policjantów z Wrocławia poruszyła całą Polskę. Maksymilianowi F. Zostały postawione zarzuty zabójstwa, za które grozi mu dożywocie.
W piątek 1 grudnia poszukiwany listem gończy Maksymilian F. miał zostać konwojowany do Izby zatrzymań. Czekała na niego kara sześciu miesięcy więzienia za oszustwa. Według informacji podawanej przez Fakt miał on z początku zachowywać się nad wyraz spokojnie. Niespodziewanie w trakcie jazdy wyciągnął broń i strzelił do dwóch policjantów, raniąc ich poważnie w głowę.
Maksymilian F. Uciekł z miejsca zdarzenia. Został ujęty następnego dnia w pobliżu wrocławskiego Stadionu Olimpijskiego. Nie przyznaje się do winy.
W ujęciu oskarżonego pomógł ochroniarz zoo
W czasie obławy ówczesny komendant policji gen. Jarosław Szymczyk ogłosił nagrodę w wysokości 100 tys. zł za wskazanie miejsca pobytu lub inną pomoc w ujęciu Maksymiliana F. W dniu zatrzymania zabójcy policjantów funkcjonariusze poinformowali, że w jego ujęciu pomógł pracownik ochrony wrocławskiego zoo, w okolicy którego został odnaleziony kryminalista. Ochroniarz powinien więc spodziewać się pokaźnej nagrody.
„Ochroniarzowi nic się nie należy”
Niedługo po postawieniu Maksymilianowi F. zarzutów zastrzelenia policjantów rzecznik Komendy Wojewódzkiej policji we Wrocławiu aspirant sztabowy Łukasz Dutkiewicz odpowiedział na pytanie, co stanie się z nagrodą . Powiedział, że zostanie ona podzielona wyłącznie pomiędzy policjantów , co wzbudziło niemałe kontrowersje. O pracowniku ochrony zoo policja nie chciała nic powiedzieć.
W końcu dziennikarze Faktu skutecznie upomnieli się o informację w sprawie nagrody, która według pierwszych informacji bezdyskusyjnie należała się pracownikowi wrocławskiego zoo.
– Policjanci biorący udział w poszukiwaniach sprawcy, poddali analizie wszystkie otrzymane informacje. Okazało się, że żadna z nich nie przyczyniła się bezpośrednio do zatrzymania poszukiwanego mężczyzny – powiedział podkomisarz Antoni Rzeczkowski z Biura Komunikacji Społecznej Komendy Głównej Policji.
Jednocześnie ochroniarz podkreślił w rozmowie z „Faktem”, że bez jego informacji o kierunku ucieczki podejrzanego, Maksymiliana F. nie udałoby się tak szybko ująć.
– Podkreślam, że nie zrobiłem tego dla nagrody, dowiedziałem się o niej dopiero wieczorem tego dnia, kiedy już schwytano uciekiniera. Nawet nie marzyłem o tych stu tysiącach. Jeżeli ta kwota zostałaby podzielona tak, że większość trafiłaby do rodzin zastrzelonych policjantów, a ja miałbym nawet tylko niewielki udział w niej, to i tak byłbym wniebowzięty. Przykro mi i bardzo mnie boli, ze ktoś umniejsza to co zrobiłem. Policjanci, którzy później przyjechali do mnie, żeby mnie przesłuchać, przyznali, ze gdyby nie mój telefon, to do dzisiaj szukaliby zbiega – powiedział.
Źródło: Fskt.pl