Były policjant z kolegami wtargnął do domu byłej żony. "Ty k…o! Szmato!"
Trzech byłych policjantów z Bytomia dopuściło się skandalicznego zachowania. Razem z czwartym mężczyzną wtargnęli do jednego z domów, jak się później okazało nieprzypadkowego. Posypały się liczne wulgaryzmy i wyzwiska.
Byli policjanci wtargnęli do cudzego domu
Całą sprawę opisała "Gazeta Wyborcza". Do zdarzenia miało dojść w grudniu ubiegłego roku w Bytomiu. W środku nocy do jednego z domów zapukała grupa mężczyzn. Kiedy współwłaścicielka budynku otworzyła im drzwi, do środka wszedł jej były mąż i jego dwóch kolegów.
Wszyscy z nich to byli policjanci. Towarzyszył im również czwarty mężczyzna. Trzymali w rękach piwo i zachowywali się głośno. Doszło do sprzeczki pomiędzy byłym mężem i obecnym partnerem współwłaścicielki domu.
Bulwersujące zachowanie byłego policjanta
- Cześć kochanie, jestem - takimi słowami były policjant, miał przywitać kobietę. - Spadaj - odpowiedziała mu oburzona. Doszło do szamotaniny pomiędzy byłym mężem a obecnym partnerem kobiety. Partner współwłaścicielki próbował wypchnąć byłego męża kobiety z domu. Został kopnięty w stopę.
Według relacji "Gazety Wyborczej" kamera zarejestrowała krzyki: "Ale będę, k…a, wchodził tu, kiedy będę chciał", "Dzwoń na policję, dzwoń, ty, k…a, konfidencie, zawsze będziemy przyjeżdżać" . Nieznany męski głos zwraca się do kobiety: "Nie wyjdę, k…o, ch..u. Codziennie cię dojadę. Ty k…o! Szmato!".
Prokuratura w Bytomiu ponownie zajmie się sprawą
Całą sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Bytomiu, która na początku uznała, że nie doszło do naruszenia miru domowego, ponieważ były mąż kobiety ma prawo przebywać w ich wspólnym domu. Między małżonkami toczy się jednak proces o podział majątku. Śledczy nie widzieli także interesu społecznego w ściganiu osoby odpowiedzialnej za poturbowanie partnera kobiety.
Po interwencji dziennikarzy zażalenie w sprawie umorzenia zostało uwzględnione. Teraz prokuratura ponownie zajmie się sprawą i zbada materiał dowodowy. Sprawdzi również, czy zachowanie policjanta można zakwalifikować w ramach gróźb karalnych.
Źródło: Gazeta Wyborcza