Była gwiazda TVP ostro o aferze z Michałem Adamczykiem. Padły niecenzuralne słowa
Choć TVP konsekwentnie milczy i chętnie zamiotłaby sprawę pod dywan, echa afery z Michałem Adamczykiem w roli głównej nie milkną. Po tym, jak głos na temat dziennikarza TVP zabrały jego była żona oraz Karolina Pajączkowska, swoje zdanie wyraziła również Mariola Bojarska-Ferenc. Była gwiazda mediów publicznych w jednoznaczny sposób oceniła doniesienia wolnych mediów, nie szczędząc byłemu pracodawcy gorzkich słów. I choć jest zbulwersowana, to sugeruje także, że wcale nie poczuła się zdziwiona.
Afera w TVP. Michał Adamczyk skrywał mroczną przeszłość?
Mariola Bojarska-Ferenc była niegdyś jedną z większych gwiazd TVP. Była, bo czasy te wspominać może już tylko z tęsknotą. Teraz, zamiast niej, triumfy w publicznej telewizji święcą choćby Danuta Holecka, Anna Popek czy właśnie Michał Adamczyk.
Jeden z gospodarzy sztandarowych “Wiadomości” nie ma ostatnio dobrej passy, a wszystko przez jego mroczną przeszłość, którą ujawnił dziennikarz Onetu. Z akt sprawy, do których dotarł Mateusz Baczyński, wynikać ma, że prezenter pobił przed laty bliską mu kobietę, co zresztą potwierdził sąd.
Po wypłynięciu na jaw niewygodnych faktów TVP nabrała wody w usta, ale mówić zaczęły osoby znające Adamczyka. Karolina Pajączkowska przyznała, na przykład, że skarżyła się szefostwu TVP na mobbing i złe traktowanie. O trudnych przeżyciach i traumie mówiła także w wywiadzie dla “Faktu” była żona dziennikarza, Agnieszka Piechurska .
Mariola Bojarska-Ferenc: "Jestem zbulwersowana, ale nie zszokowana"
Mariola Bojarska-Ferenc już wcześniej, a mianowicie w wywiadzie Michała Misiorka dla Plejady, przyznała, że w TVP usłyszała, iż nie nadaje się, bo “jest za stara”. Czy zdziwiły ją więc doniesienia na temat Michała Adamczyka ? Nic na to nie wskazuje.
- Jestem zbulwersowana, ale nie zszokowana. Ja myślę, że w ogóle Telewizja Polska zatrudnia i otacza się w niektórych przypadkach niewłaściwymi ludźmi. I to już kiedyś powiedziałam, że w takim szeregu wstyd jest po prostu stać obok nich - powiedziała.
Jak dodała, w telewizji nie chce i nie pracuje od czasu, kiedy do władzy doszło PiS, co niekorzystnie wpływa na jej zarobki oraz odbiera jej możliwość robienia tego, co kocha. Uważa jednak, że bardziej od pieniędzy liczy się kręgosłup moralny.
Dziennikarka nie gryzła się w język
Dziennikarka nie powstrzymała się także przed ewidentnym nawiązaniem do sytuacji politycznej, w tym zbliżających się wyborów parlamentarnych. Jak nietrudno się domyślić, jej głos na pewno nie powędruje do Zjednoczonej Prawicy.
- Mam wrażenie, że wszyscy zaczniemy się niedługo bać, co mamy powiedzieć. [...] Dlatego apeluję, żebyśmy głosowali, ja na pewno będę głosować. Ja bardzo lubię pytony i bardzo też lubię ryżych (nawiązanie do określenia, którego Jarosław Kaczyński używa do nazywania Donalda Tuska - red.) Jak zawsze mówię - z prądem idzie tylko g***o, a normalni ludzie muszą mieć swój kręgosłup moralny - oceniła, nie siląc się na uprzejmości.
Źródło: Onet, Plejada
