Białoruskie śmigłowce nad Polską. Opozycja krytykuje rząd
Wczoraj (1.08) rano dwa białoruskie śmigłowce naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Wojsko natychmiast temu zaprzeczyło, ale po 10 godzinach Ministerstwo Obrony Narodowej przyznało, że do incydentu jednak doszło. Opozycja nie pozostawia na rządzących suchej nitki.
Chaos ws. białoruskich śmigłowców nad polskim niebem
Wczoraj ok. 19:20 przedstawiciele Ministerstwa Spraw Zagranicznych poinformowali, że w związku z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej przez dwa białoruskie śmigłowce , do resortu w trybie natychmiastowym wezwana została charge d'affairs Ambasady Białorusi.
Informacja została jednak podana dopiero 10 godzin po tym, jak do sieci trafiły zdjęcia białoruskich śmigłowców wykonane przez mieszkańców przygranicznej Białowieży. Ponadto wojskowi kilkukrotnie zapewniali opinię publiczną, że nic takiego nie miało miejsca. Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych deklarowało, że polska przestrzeń powietrzna nie została naruszona.
Politycy opozycji krytykują rząd
Chaotyczna reakcja rządzących spotkała się z krytyką internautów i polityków opozycji. Głos zabrał m.in. Leszek Miller. - Mieszkańcy w rejonach przygranicznych mają omamy wzrokowe w wyniku stresu spowodowanego napływem migrantów. Widzą białoruskie śmigłowce, a to są wyrośnięte bociany. Prezes PiS w porozumieniu z ministrem zdrowia w celu uzdrowienia sytuacji skierował w rejon Białowieży pluton lekarzy okulistów - napisał na Twitterze były premier.
Senator PO Krzysztof Brejza zauważył, jak wiele godzin dzieliło pojawienie się w internecie dowodów incydentu od oficjalnego potwierdzenia. - Po 10 godzinach... I to tylko dlatego, że mieszkańcy zdjęcia zrobili - pisał.
Były minister obrony narodowej zabrał głos
W rozmowie z dziennikarzami naTemat do sprawy białoruskich śmigłowców odniósł się były minister obrony Tomasz Siemoniak. - Aż trudno to komentować. W tak napiętej sytuacji widać olbrzymi i niepokojący chaos komunikacyjny - stwierdził, dodając, że system polskiej obrony przeciwlotniczej jest "bardzo fragmentaryczny".
- Ten system jest dopiero w budowie. A powinien być wielowarstwowy. Od zestawów zdolnych zestrzelić śmigłowiec, które już są, przez kolejne warstwy, których nie posiadamy, aż do baterii Patriot, te nie są w linii - tłumaczył polityk.
Źródło: Twitter/Leszek Miller, Krzysztof Brejza, naTemat