Apel spółdzielni rozwścieczył lokatorów, chodzi o dzieci. "To już jest cyrk"
Spółdzielnia mieszkaniowa “Bursztyn” w Wieruszowie naraziła się mieszkańcom jednego ze swoich osiedli i raczej ciężko jej będzie odbudować wizerunek. Wszystko przez apel zarządu, który zbulwersował społeczność i wywołał w sieci lawinę dosadnych komentarzy. Punktem sporu stało się korzystanie z ogólnodostępnych miejsc przez bawiące się dzieci. - To już jest cyrk - stwierdził finalnie jeden ze wzburzonych lokatorów.
Wieruszów. Mieszkańcy osiedla wściekli na spółdzielnię
Zasady funkcjonowania w większej zbiorowości, jaką jest choćby wspólnota mieszkańców danego osiedla od zawsze wydawały się być jasne. Nie wolno zbytnio hałasować, warto być dla siebie wyrozumiałym, uprzejmym, mówić “dzień dobry” i “do widzenia”, a czasem pomóc też wnieść np. ciężkie zakupy.
W idealnym świecie tak właśnie wyglądałoby wspólne sąsiedzkie życie, jednak nie oszukujmy się, że rzeczywistość jest od ideałów daleka. Codzienne życie mocno weryfikuje nasze plany i oczekiwania, a także skłania nas do ustępstw oraz kompromisów. O tych nie słyszał chyba jednak zarząd spółdzielni mieszkaniowej “Bursztyn” w Wieruszowie, który apelując do mieszkańców, mocno zaszedł im za skórę .
Surowe restrykcje dla dzieci
Nie przeczymy, że intencje może i były słuszne, gdyż odezwa do mieszkańców jednego z osiedli zawiera zasady, co do których nie ma wątpliwości, że są istotne. Nie wszystkim jednak można nadać taką rangę, gdyż w zapisach znalazł się punkt, który wydaje się być nieco absurdalny, a nawet obraźliwy .
Gdzieś pomiędzy prośbą o dbałość o przestrzeń wspólną oraz niezakłócanie spokoju, widnieje paragraf mówiący o tym, że najmłodsi nie mogą bawić się poza miejscem do tego przeznaczonym.
- Dzieci powinny bawić się tylko na placach zabaw lub innych miejscach do tego wyznaczonych - czytamy.
Internauci byli oburzeni
Po tym, jak sprawa mocno zbulwersowała mieszkańców osiedla, a jeden z nich wysłał treść apelu do redakcji tugazeta.pl, na zarząd spółdzielni spadły istne gromy. Internauci zastanawiali się bowiem kpiąco, czy dziecko może choćby bawić się na chodniku czy trawniku.
- "Jak komuś za głośno to do lasu niech się wyprowadzi!!!! Gdzie dzieci mają się wyszaleć???", "To niech w spółdzielni zrobię im plac zabaw i zapłaci ten pajac, co mu to przeszkadza", "To chyba chore", “To już jest cyrk. Wychowałam się w Wieruszowie i od zawsze dzieci bawiły się pod klatkami” - pisali wzburzeni czytelnicy.
Jeden z nich tak bardzo się zdenerwował, że zaproponował nawet stworzenie na obrzeżach osiedla “małego getta dla dzieci” . Bo przecież któż z nas w dzieciństwie nie grał w klasy pod blokiem?
Źródło: tugazeta.pl, parenting.pl