Andrzej Zaucha przewidział swoją śmierć? Przejmujące, jak wyglądały jego ostatnie dni
Od tragicznej śmierci Andrzeja Zauchy minęły 33 lata. Nie każdy jednak wie, że widmo zbliżającego się końca towarzyszyło słynnemu artyście zdecydowanie wcześniej. Teraz na temat ostatnich dni życia muzyka wypowiedzieć się postanowili jego koledzy po fachu. Ich słowa mogą wielu zaskoczyć.
Minęły 33 lata od śmierci Andrzeja Zaucha
Andrzej Zaucha był jednym z najpopularniejszych artystów ubiegłego wieku . Utwory takie jak „Byłaś serca biciem”, „Siódmy rok” czy „Czarny Alibaba” już na zawsze wpisały w kanon najważniejszych dzieł polskiej muzyki popularnej. Niestety życie będącego u szczytu popularności piosenkarza zakończyła niespodziewana tragedia.
W czwartek, 10 października obchodzona była 33 rocznica śmierci Andrzeja Zauchy. Przypomnijmy, że wokalista zmarł w wyniku zamachu dokonanego przez reżysera Yves’a Goulaisa . Powodem oddania strzałów miał być jawny romans muzyka z żoną filmowca.
Przyjaciele o ostatnich miesiącach życia Andrzeja Zauchy
Jakiś czas temu premierę miała książka "Serca bicie", w której dziennikarze Katarzyna Olkowicz i Piotr Baran postanowili opisać życie Andrzeja Zauchy. W publikacji autorzy zwrócili uwagę, że muzyk czuł się zagrożony już od momentu rozpoczęcia związku z zamężną Zuzanną Leśniak . Reżyser, gdy nakrył w mieszkaniu żonę ze słynnym wokalistą, miał wprost zagrozić, że "będzie musiał go zabić".
Miał powody czuć się zagrożony - wspomina Halina Frąckowiak na łamach książki.
ZOBACZ: Mało kto wie, czym dziś zajmuje się Jacek Łągwa z Ich Troje. Trudno uwierzyć, jak dziś wygląda
Mimo otrzymanej groźby Andrzej Zaucha starał się żyć normalnie. Z tyłu głowy jednak towarzyszyły mu myśli o panującym niebezpieczeństwie. W rozmowie z autorami "Serca bicie" Alicja Majewska wspomniała, że wokalista zdawał sobie sprawę, że jego śmierć z rąk męża ukochanej może nadejść w każdej chwili. Włodzimierz Korcz dodaje, że z tego powodu Zaucha starał się odreagować całą sytuację podczas spotkań z przyjaciółmi.
Któregoś dnia spotkaliśmy się w kilka osób. On był w takim napięciu, że musiał odreagować. Po wypiciu dwóch, trzech kieliszków dał nam trzygodzinny show. Mówił, śpiewał, tańczył, opowiadał żarty... My się świetnie bawiliśmy, on w ten sposób zabijał stres - wspomina kompozytor.
Tuż przed śmiercią Andrzej Zaucha zwierzył się przyjacielowi
W dalszej części książki przeczytać można o nietypowej sytuacji, do której doszło na kilkadziesiąt godzin przed śmiercią muzyka. Andrzej Zaucha zdecydował się bowiem zwierzyć swojemu przyjacielowi, Andrzejowi Sikorowskiemu . Z jego słów wynika, że artysta podkreślił wówczas, że czuje się nieswojo, ale nie przyjął propozycji przyjaciół dotyczącej zatrzymania się u nich i przeczekania całej sytuacji.
Andrzej przyznał się nam, że czuje się nieswojo, bo facet ma w sumie powód, żeby się odgrażać, że jest, nazwijmy to oględnie, niemiło. Moja żona zaproponowała, by u nas spał. On mieszkał na słabo oświetlonym osiedlu, dość daleko, martwiliśmy się, czy Yves tam się na niego nie zaczai. Ale nam podziękował, pojechał i zadzwonił, że bezpiecznie dotarł do domu - opowiedział Sikorowski.
ZOBACZ: Mało kto wie, kim jest brat Kuby Badacha. Polacy będą zaskoczeni, robi błyskotliwą karierę
Rozmowa miała mieć miejsce na dwa dni przed tragiczną śmiercią wokalisty. Przypomnijmy, że Andrzej Zaucha zginął, wychodząc wraz z Zuzanną leśniak z teatru Stu . Muzyk zginął na miejscu, a jego ukochana w szpitalu.