Afera w sejmowej stołówce. "Myślałem, że znowu zaczną się bić"
Tego jeszcze nie było. Sławomir Mentzen, jeden z liderów Konfederacji, postanowił pokazać Sejm dosłownie od kuchni. W tym celu polityk wybrał się z wycieczką do dwóch sejmowych restauracji i w każdej z nich zamówił posiłek. Później natomiast podzielił się zdjęciami i wrażeniami na YouTube, podając nawet dokładne ceny. Okazało się też, że w jednym z lokali doszło do poważnej poselskiej awantury. Nad talerzami prawie latały noże.
Sławomir Mentzen z wizytą w poselskich restauracjach
Sławomir Mentzen na razie stolika w polskiej polityce nie wywrócił, ale całkiem dobrze radzi sobie w mediach społecznościowych. Jeden z liderów Konfederacji jeszcze przed wyborami mocno rozwijał karierę na TikToku, jednakże równie chętnie kontaktuje się ze społeczeństwem za pośrednictwem YouTube, gdzie nazbierał już ponad 400 tys. subskrypcji.
Jego nagrania, wbrew pozorom, nie dotyczą jednak jedynie poważnych spraw polityczno-społecznych i chętnie poruszają też o wiele lżejsze tematy, dzięki którym odkrywamy tajemnice sejmowego życia. W najnowszym nagraniu Mentzen opowiedział np. o tym, jak żywią się posłowie. W tym celu oprowadził widzów po dwóch dedykowanych parlamentarzystom restauracjach.
Takich cen nie ma nigdzie indziej
Sławomir Mentzen z samego rana ruszył do restauracji w sejmowym hotelu, gdzie śniadanie, w formie bufetu, można zjeść za 20 złotych . - Można nakładać sobie, ile się chce tego jedzenia, zupełnie jak w każdym hotelu - opowiedział.
Z recenzji polityka dowiadujemy się, że “jedzenie jest dobre” i tak naprawdę tanie jak barszcz. Poseł Konfederacji zrobił mały rekonesans, z którego wyszło mu, że za podobny posiłek w okolicznych hotelach trzeba dać 80-100 złotych. Następnie zbadał opcje obiadowe.
- W restauracji w hotelu sejmowym kosztuje on 25 zł, to jest tak zwany zestaw. Przychodzi się, siada się do stołu, przychodzi kelner i pyta się czy chcemy zestaw. Zawsze odpowiadamy: "Tak, chcemy zestaw" . Jest tam jakieś menu z innymi rzeczami, ale jeszcze go na oczy nie widziałem, bo każdy poseł bierze zestaw - wyjawił.
I dodał, że podobnie jak w przypadku śniadania, tak i przy obiedzie, posłowie mogą liczyć na łaskawe traktowanie. Stosunek ceny do przyzwoitej jakości wychodzi jak najbardziej na plus.
"Posłowie czasem zachowują się jak w podstawówce"
W drugiej restauracji, bliżej sali plenarnej, panuje bardziej stołówkowa atmosfera, co oznacza, że każdy klient bierze tacę i sam nakłada wybrane dania. Sławomir Mentzen skompletował zestaw za 36 złotych.
Polityk nie krył zdziwienia, że w mniej szykownym lokalu ceny są wyższe. - Zwłaszcza, że w tej restauracji stołówkowej, posłowie rzeczywiście czasem zachowują się jak na stołówce w podstawówce albo gimnazjum - stwierdził.
Na wyjaśnienie tych słów nie musieliśmy długo czekać. Po chwili poseł opowiedział historię, której głównym bohaterem był polityk KO Franciszek Sterczewski.
- Jak stałem z tą swoją tacą w kolejce, to przede mną był poseł Sterczewski, który biegał z reklamówką przy granicy, i się awanturował z dosyć starszym posłem z PiS , bo mu się wbił w kolejkę. To znaczy wszyscy stali, a Sterczewski uznał, że co on będzie stał w kolejce, zobaczył kolegę, podszedł do niego w tą wielką tacą, wepchnął się przed pisowca , a on strasznie się zbulwersował (...). Panowie zaczęli na siebie krzyczeć i już myślałem, że znowu zaczną się bić jak na sali plenarnej. Posłowie w stołówkach zachowują się dziwnie - skwitował.