Znakoza na ulicach Lublina. Cztery ograniczenia prędkości na 100 metrach
Na ulicy Witosa znajduje się wiele znaków, przez które można, kolokwialnie mówiąc, zgłupieć. Na dystansie 100 metrów znajdziemy cztery znaki ograniczenia prędkości: do „50” , potem „40” , następnie „70” , a po kilku metrach dalej znowu „40" . Oprócz tego widzimy dwa znaki sygnalizujące przejście dla pieszych i zakaz zatrzymywania się.
Często zdarza się, że wiele znaków drogowych, podobnie jak na ul. Witosa w Lublinie, sąsiaduje ze sobą na bardzo bliskiej odległości. Takie zagęszczenie oznacza natłok informacji, możliwość przeoczenia jednego z komunikatów oraz jest zwykłym marnotrawieniem publicznych pieniędzy. Oczywiście postawienie jednego znaku nie jest dużym kosztem, ale gdy pomnożony przez kilkadziesiąt... oznacza spore wydatki. Jeśli stawianiem znaków zajmowała się przysłowiowy „szwagier” , to mógł nieźle zarobić.
To jedna z głównych ulic Lublina, o największym natężeniu ruchu pojazdów. Dwupasmowa ul. Witosa stała się hitem sieci, gdy na Twitterze opublikowano zdjęcie, na którym zmieściło się aż 7 znaków. Takie zagęszczenie na 100 metrów daje nam średnio jeden komunikat na 14 metrów. Jak tu skupić się na drodze, gdy trzeba cały czas obserwować komunikaty wzdłuż jezdni?
„Tymczasem w Lublinie, konkretnie to na ulicy Witosa... Zdaje się, iż czyjś szwagier kupił maszynę do produkcji znaków, lub coś w tym stylu. Chyba czas najwyższy w ogóle na konkretne słowo określające tego typu potworki, może „znakoza"” - napisał na Twitterze autor zdjęcia.
„Znakoza” na polskich drogach z pewnością nie ułatwia jazdy - doskonale widać to u naszych zachodnich sąsiadów, u których ilość znaków ograniczono do niezbędnego minimum. Kierowcy powinni skupiać się bezpośrednio na drodze, zamiast obserwować gąszcz znaków. Eksperci wskazują, że znaków jest dużo , a do tego często posadowione są niezgodnie z organizacją ruchu.
W Lublinie na ul. Witosa roi się od znaków drogowych - co nie byłoby może aż takie niezwykłe... gdyby nie cztery różne ograniczenia prędkości na dystansie zaledwie 100 metrów. Sytuacja z boku wydaje się absurdalna i śmieszna, ale w rzeczywistości wprowadza niebezpieczny chaos i najzwyczajniej w świecie ktoś zmarnował masę pieniędzy.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
-
Surowa kara za kilka dni spóźnienia. Policjant może wręczyć okazały mandat
-
Nowy taryfikator jest nieskuteczny? Yanosik ujawnił szczegółowe dane
-
Ferrari nagrodziło swoich pracowników. Bajeczne premie za świetne wyniki
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec.pl
Źródło: o2.pl