Zawrzało w Radiu Zet. Gość nagle wypalił do polityka PiS. Prowadzący przerwał dyskusję
Debata prezydencka, która odbyła się w piątkowy wieczór w Końskich, wywołała burzliwe reakcje wśród polityków i komentatorów. W programie „7. Dzień Tygodnia” na antenie Radia Zet emocjonalne słowa padły ze strony europosłanki Lewicy, która ostro skrytykowała jednego z kandydatów na prezydenta. Szczególnie gorąco zrobiło się również po kłótni posłów, Marcina Przydacza z PiS oraz Michała Szczerby z KO. Prowadzący musiał wkroczyć do akcji.
Gorąca debata i pierwsze wrażenia
Piątkowy wieczór w Końskich stał się areną politycznych emocji, a dwie równoległe debaty prezydenckie, zorganizowane przez TV Republika oraz wspólnie przez trzy największe stacje: TVP, Polsat i TVN — pokazały wyraźny podział nie tylko wśród mediów, ale i samych kandydatów.
Udziału w debacie organizowanej przez TV Republika odmówił Rafał Trzaskowski , co od razu stało się przedmiotem dyskusji i interpretacji. Jednak to nieobecność kandydata KO nie była najgłośniejszym echem wieczoru. Dużo większe emocje wywołała sama forma debaty oraz postawy poszczególnych uczestników.
Joanna Scheuring-Wielgus, komentując wydarzenia w programie " 7. Dzień Tygodnia ", podkreśliła, że wreszcie doszło do prawdziwej konfrontacji między kandydatami. Jej zdaniem Magdalena Biejat zaprezentowała się wyjątkowo dobrze, pokazując nie tylko merytoryczne przygotowanie, ale też polityczną odwagę i wyrazistą tożsamość.
Europosłanka zaznaczyła przy tym, że obecny duopol PO- PiS przestaje odpowiadać na potrzeby społecznego zróżnicowania, a społeczeństwo coraz mocniej domaga się nowych alternatyw i głosów spoza głównego nurtu.
Mocna krytyka
Największym echem odbiła się jednak krytyka skierowana w stronę Karola Nawrockiego, którego Joanna Scheuring-Wielgus nie tylko oceniła negatywnie pod względem politycznym, ale też bardzo ostro skomentowała jego zachowanie i sposób bycia podczas debaty.
W jej ocenie Nawrocki zaprezentował się jako osoba arogancka, butna, nadmiernie pewna siebie , przypominająca bardziej „ ochroniarza przy drzwiach ” niż przyszłego prezydenta.
„W tej debacie pokazał swoją prawdziwą twarz takiego aroganckiego, butnego gościa, który stoi przy drzwiach, taki ochroniarz”. — mówiła europosłanka, dodając, że jego postawa była demonstracyjna i pełna pogardy.
„Był bardzo niegrzeczny na tej debacie, pokazał arogancję, butę, tę wypiętą pierś”. — kontynuowała. Scheuring-Wielgus zwróciła uwagę na jego sposób mówienia i postawę ciała, które jej zdaniem, miały wzbudzać strach lub poczucie niższości u innych kandydatów.
Szczególnie mocny był moment, w którym europosłanka nagle wstała i próbowała odegrać zachowanie Nawrockiego, podkreślając teatralność jego wystąpienia i jego rzekomą tendencję do prowokowania konfrontacji . W ostrych słowach zaznaczyła również, że:
„Nawrocki to człowiek, który – jak wiemy – ma różne relacje ze środowiskiem przestępczym. Ja nie mam takich kolegów jak Nawrocki. On nie dość, że takich kolegów ma, to jeszcze się chwali takimi znajomościami” .
ZOBACZ TAKŻE: Proboszcz wyruszy po kolędzie już w kwietniu. Trzy koperty na datki, wierni w szoku
Słowna przepychanka i interwencja prowadzącego
Do najostrzejszego momentu w programie „7. Dzień Tygodnia w Radiu ZET” doszło jednak podczas wymiany zdań między Michałem Szczerbą z Koalicji Obywatelskiej a Marcinem Przydaczem z Prawa i Sprawiedliwości.
Dyskusja dotyczyła incydentu z wiecu Rafała Trzaskowskiego w Bolesławcu , gdzie starszy mężczyzna zakłócał spotkanie i według relacji – próbował użyć gazu wobec uczestników. Michał Szczerba sugerował, że sprawca mógł być sympatykiem Karola Nawrockiego, co spotkało się z natychmiastową reakcją posła PiS.
„Co to ma wspólnego ze sztabem PiS-u? Co pan opowiada?”. — przerywał Szczerbie Przydacz.
„Ze względu na to, co komunikowała ta osoba, wyglądała na sympatyka Karola Nawrockiego”. — Bronił się europoseł KO, po czym w rozmowie zaczęły padać coraz bardziej personalne zarzuty.
„Niech pan przeprosi za te kłamstwa”. — zaapelował Przydacz.
„Przepraszać to może pan za aferę z NCBiR-em”. — odparł ostro Szczerba.
Punkt kulminacyjny nastąpił, gdy polityk KO, zirytowany kolejnymi sugestiami, rzucił w stronę przeciwnika:
„Jest pan głupkiem. Albo jest pan głupkiem, albo pan udaje głupka” .
Rozgorzała przepychanka słowna kompletnie zdominowała rozmowę, przerywając jakąkolwiek merytoryczną analizę tematu. Ostatecznie prowadzący Andrzej Stankiewicz musiał interweniować i zakończyć tę część dyskusji, próbując przywrócić kontrolę nad programem i zaapelować o zachowanie elementarnych standardów debaty.
