Wydało się, do kogo naprawdę jechała Izabela. Chwilę później zniknęła bez śladu
Poszukiwania Izabeli Parzyszek od niemal tygodnia elektryzują Polaków. Losy 35-latki, która 9 sierpnia oddaliła się od zepsutego samochodu na A4, wciąż pozostają zagadką. Wiemy, do kogo wybierała się w dniu zaginięcia.
Zaginęła Izabela Parzyszek
Izabela Parzyszek zniknęła bez śladu na 78. kilometrze autostrady A4. Od ponad tygodnia trwają intensywne poszukiwania, w których biorą udział m.in. psy tropiące. W sobotę 17 sierpnia policja zdecydowała się także na zamknięcie odcinka A4.
Na miejscu na odcinku autostrady A4 w obrębie Bolesławca zostały przeprowadzone poszukiwania zaginionej kobiety. W działaniach w godzinach wczesnoporannych brali udział policjanci lokalnej jednostki Komendy Powiatowej w Bolesławcu jak i również funkcjonariusze Komendy Wojewódzkiej we Wrocławiu, którzy na co dzień zajmują się poszukiwaniem i identyfikacją zaginionych osób. Potwierdzamy również fakt, że w czynnościach zostały użyte psy tropiące — poinformowali funkcjonariusze.
Co stało się z Izabelą Parzyszek?
Dla rodziny zaginionej Izabeli priorytetem jest dotarcie do nagrań monitoringu. Do tej pory jedyne ujawnione wideo ukazywało kobietę robiącą zakupy w drodze do pracy. Śledczy przeanalizowali także wyciągi z konta 35-latki. Nie odnotowano na nim żadnych operacji.
W poszukiwania włączyli się świadkowie Jehowy. Tomasz Parzyszek, mąż zaginionej, w rozmowie z mediami ujawnił, że oboje byli członkami bolesławskiego zboru. Zaznaczył jednocześnie, że jego zdaniem nie ma to nic wspólnego ze zniknięciem żony.
ZOBACZ TAKŻE: Izabela zniknęła bez śladu. Policja przemilczała jeden fakt
Zaginęła Izabela Parzyszek. Po co jechała do Wrocławia?
Policja ujawniła, że Izabela Parzyszek jechała autostradą A4 z Bolesławca do Wrocławia w konkretnym celu. 35-latka miała odebrać ojca ze szpitala . Niestety, po zaledwie 20 km samochód odmówił jej posłuszeństwa, o czym poinformowała bliskich telefonicznie.
Ojciec miał z nią ostatni kontakt o 19:37. Powiedziała, że nie zadzwoniła po lawetę. Poprosiła, żeby to zrobił. Kazał jej poczekać. Wysłał tam swoich znajomych. Jej już wtedy nie było — mówił mąż zaginionej w rozmowie z mediami.