Wybrała się do baru mlecznego, takiego widoku się nie spodziewała. "Do czego to doszło!"
Bary mleczne w świadomości wielu z nas stanowią gwarancję pysznego, domowego obiadu i relatywnie niskich cen. Reporterka WP zdecydowała się zweryfikować to przekonanie w jednym z barów mlecznych w Gdańsku. Okazuje się, że bardzo się rozczarowała.
Paragony grozy straszą w wakacje
Wakacje nieuchronnie kojarzą się w ostatnich latach z tzw. paragonami grozy . Internauci publikują nie tylko zdjęcia rachunków za zakupy w sklepach spożywczych, ale także za obiady i przekąski w restauracjach czy barach. Ostatnio pojawiła się też fala doniesień odnośnie do wysokich cen biletów za zwiedzanie popularnych obiektów o znaczeniu historycznym.
Zostańmy jednak przy gastronomii. Nie od dziś wiadomo, że przyjemną alternatywą od sieciowych restauracji są bary mleczne, w których serwowane są tradycyjne posiłki za stosunkowo niskie ceny. Tak przynajmniej wydaje się nam w zbiorowej świadomości. Reporterka o2.pl zdecydowała się zbadać to przekonanie.
Reporterka wybrała się do gdańskiego baru mlecznego. Była w szoku
Dziennikarka wybrała się do baru mlecznego w Brzeźnie, dzielnicy Gdańska. Jak zaznacza reporterka, w związku z tym, że Bar Perełka znajduje się na osiedlu bloków, a od plaży i pętli tramwajowej dzieli go niewielki dystans, jest odwiedzany zarówno przez mieszkańców, jak i turystów.
Kobieta przyznała, że zaskoczyły ją ceny. Była przekonana, że naje się do syta za 20-25 zł. Szybko okazało się, że są to złudne nadzieje.
"Do czego to doszło!"
Dziennikarka najpierw zechciała zakupić dwudaniowy posiłek, jednak zrezygnowała z tego pomysłu, gdy zobaczyła ceny zup i widok ich porcji na tacach innych klientów. Rosół kosztował 13,99 zł, pomidorowa - 12,49, żurek - 12,96 zł, a chłodnik aż 16,99 zł.
Reporterka za kotlet de volaille z frytkami, pół porcji szpinaku na ciepło i surówkę z kapusty zapłaciła 39,32 zł i, jak przyznała, że cena ją przykro zaskoczyła. Jeszcze bardziej poruszone było starsze małżeństwo, które stało przed nią w kolejce.
Seniorzy wzięli dwa drugie dania, mężczyzna dodatkowo zamówił zupę grochową. - 68 zł?! Tak dużo? Do czego to doszło! - oburzyła się na widok paragonu kobieta, która zapewne pamiętała, kiedy bary mleczne słynęły tak z pysznych dań, jak i gwarancji niskich cen.
Źródło: o2.pl