Wkrótce wielka podwyżka cen gazu. PGNiG już rozsyła pisma
W tym roku osoby korzystające z gazu mogą ze względnym spokojem spoglądać na rachunki, które dzięki rządowej tarczy energetycznej nie poszybowały w górę, mimo wojny w Ukrainie. O wiele większy niepokój budzi się jednak w Polakach, gdy spojrzą na prognozy na przyszły rok, zakładające, że będą płacić za dostawę błękitnego paliwa ponad dwa razy więcej. PGNiG wydaje się być niewzruszony i tłumaczy, że w obliczu zakończenia programu osłonowego, pozostaje bezsilny. Czy jest zatem szansa na ruch po stronie Rady Ministrów?
Rządowa tarcza energetyczna tylko do końca 2023 roku
Wszystko, co dobre, szybko się kończy można by rzec, patrząc na to, jak nieubłaganie zbliżamy się do końca roku, a co za tym idzie, także do końca obowiązywania rządowej tarczy energetycznej.
Rząd zdecydował się na jej wprowadzenie, gwarantując maksymalną cenę gazu ziemnego na poziomie 200 zł netto/MWh oraz zamrożoną cenę stawkę opłat dystrybucyjnych , aby Polacy nie musieli mierzyć się z dotkliwymi skutkami kryzysu energetycznego po wybuchu wojny w Ukrainie.
Niestety, na razie wszystko wskazuje na to, że wraz z 2024 rokiem trzeba będzie wrócić do mało kolorowej rzeczywistości. Do tego przynajmniej szykuje się PGNiG, które wysyła do swoich klientów pisma z prognozowanymi planami płatności do kwietnia.
Ponad dwa razy więcej za gaz
Dziennik “Fakt” dotarł do czytelniczki, należącej do grona tych pechowców, którzy stali się adresatami korespondencji z PGNiG. Pani Grażyna używa gazu i do ogrzewania mieszkania, i do gotowania, dlatego drastyczny wzrost cen będzie dla niej wyjątkowo dotkliwy.
- Przy mojej skromnej emeryturze oszczędzam, jak tylko mogę i zimą, gdy tylko dodatnie temperatury na to pozwalały, zawsze wyłączałam ogrzewanie - powiedziała dziennikarzom.
Jeszcze przed wprowadzeniem tarczy kobieta zaczęła przyzwyczajać się do myśl, że z ogrzewania będzie musiała po prostu zrezygnować. Tym bardziej ucieszyła się, gdy usłyszała o rządowej decyzji.
Niestety, w otrzymanym właśnie przez nią piśmie, prognoza za zużycie na początku 2024 roku wynosi ponad dwa razy więcej niż w podobnym okresie w drugiej połowie 2023 roku . Pani Grażyna jest załamana.
"Jak to zobaczyłam, to aż usiadłam"
- Jak to zobaczyłam, to aż usiadłam, ale zaraz potem pomyślałam, że to musi być jakaś pomyłka i od razu zadzwoniłam do biura obsługi klienta w PGNiG - poskarżyła się kobieta.
Na jej nieszczęście, PGNiG wykluczyło błąd i zrzuciło winę na koniec obowiązywania rządowej tarczy. Nic więc dziwnego, że klienci głowią się, kogo będzie stać na takie podwyżki i gdzie w tym wszystkim jest rząd , zwłaszcza, że ceny na światowych rynkach są o wiele niższe niż te, które zatwierdził Urząd Regulacji Energetyki.
Co na to URE?
Skoro już o rządzie mowa, Ministerstwo Klimatu póki co milczy i nie odpowiada na pytania o przedłużenie tarczy. A przecież jeszcze nie tak dawno temu zapowiadał to sam minister aktywów państwowych Jacek Sasin.
Z kolei URE zapewnia, że taryfy na 2024 rok zatwierdzi dopiero pod koniec bieżącego roku , a wystawiając teraz prognozowane rachunki, korzysta się z tych obecnych.
- Stan prawny jest taki, że przepisy dotyczące zamrożenia cen obowiązują do końca bieżącego roku. Sprzedawcy gazu nie mogą więc uwzględniać zamrożenia cen w rachunkach na 2024 r. - wyjaśniła Agnieszka Głośniewska.
Rzeczniczka prasowa URE zaznacza też, że w razie zmian taryfy na niższą odbiorcy mogą poprosić o korektę wystawionych rachunków i zwrot nadpłaty. Co ciekawe, po opublikowaniu tekstu “Faktu” biuro prasowe PGNiG Obrót Detaliczny, zapewniło, że klienci, którzy już otrzymali faktury z prognozami na 2024 r., wyliczonymi według wcześniej stosowanej podstawy, otrzymają skorygowane prognozy .
Źródło: Fakt