Wjechał autem do stawu. Kierowca i pasażer czekali na ratunek na dachu
W Klementowicach (woj. lubelskie) doszło do wypadku, który mógł zakończyć się tragicznie. 56-letni kierowca stracił panowanie nad samochodem i wjechał do stawu. Zarówno jemu, jak i jego pasażerowi udało się uciec z tonącego auta. Musieli czekać na ratunek, stojąc na dachu pojazdu.
Wypadek w lubelskim. Kierowca wjechał do rowu w Klementowicach
Do wypadku doszło w Klementowicach w powiecie puławskim. Według relacji policjantów, 56-letni kierowca bmw miał nie dostosować prędkości do warunków panujących na drodze. W pewnym momencie stracił on panowanie nad pojazdem, wskutek czego zjechał z drogi, wprost do pobliskiego stawu.
ZOBACZ TAKŻE: Tragedia w Wawrowie. Sprawca chciał uciec jak Sebastian M.?
Mężczyźni czekali na ratunek na dachu zatopionego auta
Według relacji komisarz Ewy Rejn-Kozak, zarówno kierowcy jak i jego pasażerowi udało się na czas wydostać z pojazdu za pomocą szyberdachu. Na szczęście jechał za nimi inny kierowca, który niezwłocznie powiadomił służby. Mężczyźni czekali na ratunek służb na dachu samochodu.
Na szczęście zarówno jemu jak i 61-letniemu pasażerowi udało się wydostać z tonącego samochodu przez szyberdach, a jadący za nimi inny kierowca natychmiast wezwał pomoc. Stojąc na dachu świeżo zakupionego bmw mężczyźni oczekiwali na przyjazd służb – przekazała komisarz z puławskiej policji.
Wjechali autem do rowu. Mężczyznom nic się nie stało
Na miejscu niezwłocznie pojawiły się jednostki ochotniczej i państwowej straży pożarnej, w tym Specjalistyczna Grupa Ratownictwa Wodno-Nurkowego z Lublina. Strażacy umożliwili mężczyznom bezpieczne wydostanie się na brzeg. Tam zajęli się nimi ratownicy medyczni.
Zarówno kierowcy jak i pasażerowi nic się nie stało, ale ze względu na wychłodzenie organizmu zostali przetransportowani do szpitala na obserwację. Byli trzeźwi – powiedziała komisarz Ewa Rejn - Kozak.
Źródło: TVN24.pl