Warszawa szykuje się do dystrybucji jodku potasu. Powstaną specjalne punkty
Świat z niepokojem obserwuje rozwój wydarzeń wokół Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej. Rosyjskie wojska kontynuują barbarzyński ostrzał i niebezpiecznie igrają z nieprzewidywalnym atomem, dlatego w ościennych państwach rosną obawy o wystąpienie zagrożenia radiacyjnego. Na taki scenariusz szykują się także władze Polski, w tym Warszawy. Administracja Rafała Trzaskowskiego podjęła już pierwsze działania.
Środowe orędzie Władimira Putina sprawiło, że ze zdwojoną siłą powróciły przerażające wspomnienia sprzed lat, kiedy to Europa drżała w strachu przed skażeniem znad elektrowni jądrowej w Czarnobylu.
Oczywiście, o tym, że poważne zagrożenie skażeniem radioaktywnym istnieje mówiło się od kiedy tylko Rosjanie pojawili się w pobliżu ukraińskich elektrowni, w związku ze swoją zapoczątkowaną w lutym inwazją, ale złowieszcze słowa rosyjskiego dyktatora dowiodły ostatecznie, że kieruje nim już tylko szaleństwo.
Oczywiście, sojusznicy Ukrainy, na czele z USA, nie dają się zaszantażować i zapowiadają stanowczą reakcję w przypadku podjęcia przez Putina decyzji o użyciu broni jądrowej, jednakże nie da się ukryć, że jeśli takowa zapadnie, skutki będą katastrofalne.
Z tego powodu, zwłaszcza w sąsiadujących z Ukrainą krajach przygotowywane są działania prewencyjne na okoliczność realizacji czarnego scenariusza, mające przeciwdziałać długofalowym konsekwencjom oddziaływania na ludzi skażenia promieniotwórczego.
Warszawa gromadzi tabletki z jodkiem potasu
Już w ubiegłą środę informowaliśmy o tym, że polskie MSWiA wydało komunikat, w którym poinformowało o rozdysponowaniu tabletek z jodkiem potasu od komend powiatowych PSP. Jak wówczas podkreślono, kroki te podjęto w ramach standardowej procedury, obecnie zagrożenie radiacyjne nie występuje, a sytuację na bieżąco monitoruje Państwowa Agencja Atomistyki.
- Służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa są w ciągłej gotowości, a odpowiednia ilość jodku potasu jest zabezpieczona dla każdego obywatela Polski - podkreślono.
Dwa dni później "Rzeczpospolita", powołując się na Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty, podała natomiast, że tabletki z jodkiem mają być rozdysponowane także w szkołach, a przygotowania do procederu potwierdził stołeczny magistrat.
Teraz z kolei okazuje się, że to niejedyne działania, jakie podjęły władze Warszawy. Administracja Rafała Trzaskowskiego zadecydowała bowiem, że preparat umieszczony zostanie nie w jednostkach straży, a w specjalnych punktach dzielnicowych.
Jak podano, działania są ściśle koordynowane prze ratusz i burmistrzów poszczególnych dzielnic. Na ich barkach spoczywa obowiązek wyznaczenia specjalnego urzędnika, odpowiadającego za przeprowadzenie akcji w przypadku wystąpienia zagrożenia.
Rosjanie posuną się do najgorszego?
To, czy Władimir Putin zdecyduje się użyć broni jądrowej jest przedmiotem wielu dyskusji eksperckich, ale wszyscy zgodni są, że do takich radykalnych posunięć zmusiły rosyjskiego dyktatora bolesne klęski w Ukrainie.
- Słabe wyniki rosyjskiej armii na polu bitwy na Ukrainie przypomniały, że wszelkie roszczenia Rosji do statusu wielkiego mocarstwa opierają się niemal wyłącznie na jej arsenale broni jądrowej - uważa Simon Miles, adiunkt w Duke University's Sanford School of Public Policy. Jak zaznacza, nie wierzy w to, by Putin zdecydował się na użycie broni jądrowej choćby dlatego, że skutki odczułby także Kreml, a ponadto sama logistyka sprawia, że perspektywa ta jest mało prawdopodobna. Mimo tego, Rada Bezpieczeństwa Narodowego w Waszyngtonie ogłosiła, że retoryka Władimira Putina, która sugeruje eskalację militarnego konfliktu i wiąże się zapowiedzią użycia broni jądrowej, jest "niebezpiecznym precedensem" .
Ukraińcy z kolei, ustami doradcy prezydenta Zełenskiego, Ołeksija Arestowycza zapewniają, że atak taktyczną bronią jądrową nie tylko nie przestraszy ukraińskich wojsk, ale jeszcze bardziej je rozgniewa i zmotywuje.
Strach nie mija jednak wśród zwykłych obywateli świata, zwłaszcza, że, jak zauważył w rozmowie z natemat.pl gen. Waldemar Skrzypczak, bez względu na to, czy bomby zostałyby użyte w Polsce, Ukrainie, czy w innym państwie, promieniowanie może dotrzeć do naszego kraju.
– Oni deklarują, że mają kilka tysięcy tych głowic. Wie pan, w jakim to jest stanie technicznym? Wiele tych systemów leży w piwnicach od lat 60. Lepiej tego w ogóle nie dotykać, bo to samo wybuchnie – oświadczył.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Źródło: natemat.pl, Business Insider, Goniec.pl