Tragiczny wypadek w Tatrach. Mężczyzna spadł w przepaść, nie żyje
Tragedia w słowackich Tatrach. Zginął polski wspinacz, który spadł z wysokości około 150 metrów w przepaść w rejonie Wielkiej Kopałkowej Turni. Mężczyzna nie miał żadnych szans.
Tragedia w Tatrach. Nie żyje wspinacz
Do śmiertelnego zdarzenia w górach doszło w niedzielę 23 lipca w godzinach południowych. Ratownicy TOPR otrzymali informacje o wypadku z udziałem polskiego taternika w słowackiej części Tatr Wysokich, w rejonie Wielkiej Kopałkowej Turni.
Dwaj polscy taternicy po wejściu z Doliny Suchej Jaworowej na grań mieli odwiązać się od liny i dalej iść już bez zabezpieczenia. Wtedy właśnie doszło do tragedii. Jeden ze wspinaczy spadł i zginął na miejscu.
Taternik nie miał żadnych szans
Mężczyzna spadł z wysokości około 150 metrów. Nie miał więc najmniejszych szans na przeżycie. Jak podała na swojej stronie słowacka Horská záchranná služba w akcji z udziałem śmigłowca uczestniczyli również ratownicy z Popradu.
- Po zlokalizowaniu miejsca upadku ratownicy HZS zostali spuszczeni za pomocą wyciągarki pokładowej - napisano na Facebooku służb. Po tym jak stwierdzono, że polski taternik nie żyje, wezwano śmigłowiec Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Górskie służby miały dziś pełne ręce roboty
Również dzisiaj 23 lipca w niedzielę, słowaccy ratownicy z Horskiej Záchrannej Služby pomogli trzem polskim wspinaczom, którzy utknęli na wiele godzin w trudnym górskim terenie. Gdyby nie reakcja innych turystów, ta historia mogłaby skończyć się równie tragicznie.
Mężczyźni wysyłali świetlne sygnały SOS za pomocą czołówki. Wszystko dlatego, że znaleźli się w miejscu bez zasięgu. Wspinacze wczoraj wyszli ze schroniska Teryego, skąd udali się na Durny Szczyt. Po zdobyciu góry chcieli dojść do schroniska nad Zielonym Stawem Kieżmarskim, niestety warunki im na to nie pozwoliły. Ich krzyki z prośbą o ratunek usłyszeli inni turyści, którzy wezwali pomoc.