Tragiczny wypadek syna Sylwii Peretti. Miasto upomina się o pieniądze za zniszczony mur
Za tydzień minie dokładnie miesiąc od tragicznego wypadku przy Moście Dębnickim w Krakowie, w którym zginęło czterech młodych mężczyzn. W sprawie wciąż toczy się śledztwo, a miasto wyciąga ręce po pieniądze za naprawę uszkodzonego przez sportowe renault muru. Według władz stolicy Małopolski, straty mogą sięgać aż 150 tysięcy złotych, a nawet więcej. Wszystko zależy od tego, czy zniszczeniu uległ także rdzeń konstrukcji.
Nie milkną echa wypadku w Krakowie
Do dramatycznego w skutkach wypadku przy bulwarach Wiślanych w Krakowie doszło w nocy z 14 na 15 lipca br. W zdarzeniu śmierć poniosły cztery osoby, w tym syn znanej celebrytki Sylwii Peretti. W sprawie cały czas toczy się śledztwo, którego przedmiotem jest m.in. to, z jaką prędkością poruszało się żółte renault, prowadzone przez Patryka P. Do akcji wkracza też krakowski samorząd.
Jak podaje serwis krknews.pl, władze miasta chcą ubiegać się o zwrot kosztów naprawy muru uszkodzonego podczas wypadku , gdyż w jego efekcie przesunięciu uległy płyty kamienne stanowiące zwieńczenie muru na odcinku ok. 14 mb. Samorządowcy zamierzają ponadto zlecić specjalistyczne badania, by dowiedzieć się, jaki jest stan techniczny ogrodzenia. Od tego zależeć będzie to, jakiej kwoty będą się domagać.
Miasto chce zapłaty za uszkodzony mur
Jak czytamy, już pierwsze szacunki władz Krakowa wskazują, że naprawa muru może kosztować nawet 150 tys. złotych , ale na tym nie koniec. Jeśli doszło bowiem do naruszenia rdzenia konstrukcji, koszty poszybują w górę. Jednocześnie miasto zapewnia, że mieszkańcy nie powinni w żadnym razie obawiać się o wzrost zagrożenia zalaniem pobliskiego terenu przez Wisłę.
Wiadomo także, kto miałby zapłacić niebagatelną kwotę. Miasto chce wystąpić o wypłatę pieniędzy do ubezpieczyciela feralnego pojazdu , którego właścicielem był 24-letni Patryk. Czy ta misja się powiedzie, dowiemy się zapewne niedługo.
Trwa prokuratorskie śledztwo
Przypomnijmy jeszcze, że w toczące się w sprawie postępowanie dotyczy umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym i nieumyślnego spowodowania wypadku śmiertelnego.
Jak podał “Fakt” , w chwili zdarzenia renault miał mieć na liczniku nawet 150 km/h w miejscu, gdzie obowiązywało ograniczenie do 40 km/h. Oprócz tego, trzech z czterech podróżujących autem miało być pod wpływem alkoholu.
Źródło: Fakt, krknews.pl