Trafił do szpitala z bólem brzucha, niedługo później już nie żył. Córka oskarża szpital
Pan Tomasz miał 73 lata i zdaniem bliskich cieszył się dobrym stanem zdrowia. Poważny błąd podczas zabiegu chirurgicznego spowodował, że mężczyzna stracił życie. Jego córka mówi także o innych zarzutach względem szpitala, m.in. brakach w dokumentacji medycznej.
Trafił do szpitala z bólem brzucha, doszło do pomyłki
- To miała być standardowa chirurgiczna operacja - zaszywa się jelito, czyści jamę brzuszną, trzeba wyłonić odpowiednią stomię, dać odpowiednią antybiotykoterapię i po pięciu dniach można wypisać do domu. Niestety w tym przypadku doszło do zaniedbania. Sprawę przedstawili reporterzy programu TVN Uwaga.
Pan Tomasz dwa lata temu trafił do szpitala z ciężkim bólem brzucha. Trafił na izbę przyjęć szpitala powiatowego w Pruszkowie. - Około 23:30 lekarz dyżurny z izby przyjęć otrzymał wyniki tomografii, z której jasno wynika, że doszło do perforacji jelita, czyli po prostu do pęknięcia jelita - mówi córka pana Tomasza. - Do operacji dochodzi po 11 godzinach, czyli tata spędził 11 godzin na izbie przyjęć, z kałem w brzuchu - podkreśla.
Niedługo po operacji pękniętego jelita, pan Tomasz cierpiał na niedokrwienie w nodze. Został przewieziony do Szpitala Wolskiego w Warszawie. Tam jednak mimo wysiłków lekarzy jego nogi nie udało się uratować i została amputowana. Jakiś czas później, u ojca pani Małgorzaty ponownie pojawiły się problemy z jelitem, a także zapalenie otrzewnej. Lekarze ze Szpitala Wolskiego dopiero wtedy odkryli podczas operacji, do jakiej pomyłki doszło przy pierwszym zabiegu w Pruszkowie.
Tragedia na A1. Adwokat Sebastiana Majtczaka wydał oświadczenieMężczyzna zmarł
- Wycina się chorobowo zmieniony odcinek jelita grubego i pozostają nam dwa kikuty. A tu co się stało? Podczas tej operacji koledze pomyliły się kikuty i kikut obwodowy, który powinien być zamknięty, został wyprowadzony jako stomia, a ten kikut, który powinien być stomią został zamknięty na głucho - tłumaczy profesor Krzysztof Bielecki.
- Tata spędził cztery miesiące na OIOM-ie w Szpitalu Wolskim na Kasprzaka. Przy około 15 operacjach przestałam liczyć. Był okres, że codziennie, każdego dnia trzeba było dokonać, jakiejś tak zwanej reoperacji - mówi pani Małgorzata.
Po czterech miesiącach mężczyzna zmarł, a jego córka wystąpiła do szpitala w Pruszkowie o dokumentację medyczną. - Ku naszemu zdziwieniu protokół był zmodyfikowany 10 września, czyli w dniu drugiej operacji w szpitalu na Kasprzaka - podkreśla pani Małgorzata. - Myślę, że 10 września, to nie jest przypadkowa data. Brakuje też dokumentów z trzech dni - obserwacji lekarskich. Jest dziura, jakby tata nie był pacjentem szpitala - mówi pani Małgorzata.
Rzecznik Praw Pacjenta stwierdził naruszenia
- Wszystko, co przekazaliśmy państwu jest to to czym szpital dysponuje. Nie potrafię odnieść się do tej brakującej dokumentacji, obiecuje, że natychmiast po programie to sprawdzę - zapewnia Robert Krawczyk, dyrektor SPZZOZ w Pruszkowie.
Rzecznik Praw Pacjenta stwierdził, że podczas operacji pękniętego jelita doszło do poważnego błędu. Również podczas samej opieki szpitalnej miało dojść do nieprawidłowości. - Stwierdziliśmy naruszenie praw pacjenta, przede wszystkim do świadczeń zdrowotnych, które powinny być udzielane z należytą starannością przez lekarzy, którzy mają odpowiednią fachową wiedzę i powinni te świadczenia wykonywać należycie, co niestety nie miało miejsca w tej sprawie - mówi Urszula Rygowska-Nastulak z biura Rzecznika Praw Pacjenta.
Doktor, który operował ojca pani Małgorzaty w szpitalu w Pruszkowie, odmówił rozmowy z reporterami programu TVN Uwaga. - Pan doktor w rozmowie przyznał się, że operacja, jaką przeprowadził, była przeprowadzona błędnie. Padło przepraszam, ja mu wybaczam, natomiast nigdy nie zrozumiem dlaczego. Nigdy nie pogodzę się z tym, w jaki sposób i w jakich męczarniach i bólach mój tata odchodził z tego świata - podkreśla pani Małgorzata.
Jak informują dziennikarze TVN Uwaga, po materiale córka zmarłego pacjenta otrzymała dodatkowe dokumenty z hospitalizacji ojca. Wciąż jednak nie wyjaśniają one, co działo się z pacjentem. Sprawa trwa.
Źródło: TVN Uwaga