Piotr Ikonowicz siedział w więzieniach w PRL-u i w III RP. Poznał na własnej skórze, jak nie działa polski wymiar sprawiedliwości. Nie jest teoretykiem prawa, jest jego wybitnym praktykiem. Człowiekiem, który ostatnie 30 lat oddał walce o ludzi, którzy nie mają się jak sami bronić. Pomaga im na co dzień w Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej, która utrzymywana jest wyłącznie z dobrowolnych datków. Ikonowicz nie bierze grantów, nie jest kolejnym NGO-sem, który żeby istnieć musi dostosowywać się pod gusta rozdających pieniądze oficjeli. Jest całkowicie niezależny od zewnętrznych wpływów. Gdyby został Rzecznikiem Praw Obywatelskich, swoją działalność mógłby rozszerzyć na całą Polskę. To jednak nie koniec zalet tej kandydatury.Instytucja Rzecznika Praw Obywatelskich powstała w 1987 roku. Był to element tworzenia w Polsce zrębów “państwa prawa”. Od tego czasu na funkcję rzecznika byli wybierani wyłącznie liberałowie i liberalni konserwatyści. Byli to ludzie wywodzący się ze środowisk uniwersyteckich, utytułowani i mocno zakorzenieni w życie polskiego, a szczególnie, warszawskiego establishmentu. Nic dziwnego, że propozycja kandydatury Piotra Ikonowicza wywołała gwałtowny sprzeciw liberalnego salonu. Taka kandydatura oznaczałaby nie tylko kolejny cios w ich pozycję i wpływy, ale oznaczałaby całkowite przewartościowanie znaczenia praw człowieka w Polsce.