Tak Jan Nowicki spędził ostatnie dni życia. Przyjaciel aktora ujawnił, co działo się w jego domu
Jan Nowicki odszedł 7 grudnia 2022 roku w wieku 83 lat. Ostatnimi wspomnieniami z cenionym aktorem podzielił się reżyser Jacek Bławut. Kilka dni przed śmiercią "Wielkiego Szu" oglądali wspólnie mecz.
Śmierć Jana Nowickiego wstrząsnęła całym krajem
Jan Nowicki był jednym z najwybitniejszych polskich aktorów. Widzowie pokochali go za doskonałe role w produkcjach, takich jak "Wielki Szu", "Sanatorium pod Klepsydrą", "Pan Wołodyjowski" i "Sztos".
Jan Nowicki zmarł 7 grudnia 2022 roku w swoim domu w miejscowości Krzewent w wieku 83 lat. Jego śmierć wstrząsnęła polskim środowiskiem filmowym i pozostawiła w ogromnym żalu nie tylko rodzinę i przyjaciół, ale również fanów. Teraz wyszło na jaw, jak wyglądały ostatnie dni jego życia.
Tak wyglądały ostatnie dni życia Jana Nowickiego
Jana Nowickiego wspomina reżyser Jacek Bławut, autor między innymi nagrodzonego na festiwalu w Gdyni filmu "Orzeł. Ostatni patrol". Filmowiec wyznał, że jeszcze kilka dni przed feralnym dniem widział się z Janem Nowickim i wspólnie oglądali mecz.
- W piątek oglądaliśmy razem mecz Brazylia – Kamerun, bo Janek był zagorzałym kibicem piłkarskim. A w sobotę jedliśmy śniadanko. Było miło, wszystko było w porządku. Żona Janka Ania pyta, czy jajecznica ma być na maśle czy smalcu. "Tylko na smalcu - smalec to życie!" – powiedział Nowicki. Bo on kochał życie. Nie tyle kochał, co połykał je, pochłaniał, jadł je łyżkami. Zawsze otwarty, dowcipny, celny w ripostach, a gdy trzeba – cyniczny - opowiadał.
Jan Nowicki do końca czerpał z życia garściami
Jan Nowicki pod koniec życia miał problemy ze zdrowiem, jednak nie przeszkodziło mu to cieszyć się codziennością. Mimo starszego wieku nie unikał aktywności i angażował się w wiele projektów. Jacek Bławut wspomina, jak jego przyjaciel przyjmował starość.
- Pogodnie, jako naturalną kolej rzeczy. Miał kłopoty ze zdrowiem, ale z drugiej strony miał bieżnię w pokoju. Walczył! Pisał ostatnio dużo książek, wspomnień, to go głównie zajmowało. Był aktywny w lokalnej społeczności. Był druhem w OSP w remizie w Kowalu, gdzie mieszkał. Do tego zawsze przebierał się w święta za Mikołaja, brał sanie czy jakiś powóz i rozwoził dzieciom prezenty. Takiego pełnego życia Janka trzeba zapamiętać - mówił reżyser.
Filmowiec wyznał również, jak zapamiętał go jako aktora. Mężczyźni wielokrotnie współpracowali ze sobą na planach filmowych.
- Swój szczyt, swoje K2, osiągnął w Starym Teatrze w Krakowie. To była najwyższa półka aktorska: on czy np. Jerzy Trela. Przecież, jak Janek wcielił się w rolę Stawrogina w "Biesach", to przez kilka lat nie wyszedł z roli. Przez ten cały czas był bohaterem Dostojewskiego. Jeśli chodzi o film, to oczywiście ludzie kojarzą go głównie z roli w filmie "Wielki Szu". Ale był przecież wybitny w "Magnacie" Filipa Bajona czy w "Dziewięciu miesiącach" Marty Meszaros - wspominał reżyser.