Siostrzenica zaginionej Beaty Klimek nagle przerwała milczenie. "Nie pozwól jej odejść"
Beata Klimek z Poradza zniknęła bez śladu ponad cztery miesiące temu. Mimo szeroko zakrojonych poszukiwań śledczym nie udało się rozwiązać tajemnicy jej zaginięcia i zakończyć dramatu zrozpaczonej rodziny. Teraz głos zabrała siostrzenica kobiety. Opublikowała poruszający apel.
Zaginęła Beata Klimek. Matka trójki dzieci zniknęła bez śladu
Beata Klimek 7 października ubiegłego roku, jak każdego ranka, odprowadziła dzieci na przystanek autobusowy. Po krótkiej rozmowie z sąsiadką wróciła do domu. Od tej pory nikt jej nie widział. Sprawa od początku budzi wiele kontrowersji, a internauci i sąsiedzi nie kryją podejrzeń wobec męża zaginionej.
Beata i Jan Klimkowie byli w trakcie rozwodu. Mężczyzna od dłuższego czasu jest związany z Agnieszką B., która w przeszłości była zamieszana w sprawę zabójstwa własnego męża. Utrzymuje, że Beata ukartowała swoje zniknięcie wraz z członkami najbliższej rodziny. Na ten moment nie usłyszał żadnych zarzutów.
Dowiedziałem się niedawno, że moja żona prawdopodobnie przed zaginięciem rozmawiała ze swoją siostrą o tym, że odda jej nasze dzieci. Powiedzieli mi to ludzie. Wygląda to tak, jakby wszystko planowała od dawna. Te informacje przekazałem policji — mówił w rozmowie z mediami.
Bliscy Beaty Klimek stanowczo zaprzeczają tym doniesieniom. Ola Klimek, siostrzenica zaginionej, twierdzi, że wspomniana rozmowa nigdy się nie odbyła. Zaprzecza również argumentom, jakoby 47-latka miała przed zniknięciem zaciągnąć pożyczkę.
Kuriozalne jest to, że Jan na każdym kroku posuwa się coraz dalej w swoich kłamstwach. […] Jedyne pieniądze, jakie Beata pożyczała od moich rodziców, to na podstawowe zakupy, gdy miała cięższe miesiące, ale po wypłacie ze wszystkiego się rozliczała i nie były to duże sumy — czytamy.
Zaginęła Beata Klimek. Zaginiona była ofiarą przemocy domowej?
Rodzina Beaty Klimek utrzymuje, że kobieta była ofiarą przemocy domowej. Jan Klimek miał rzekomo znęcać się nad żoną psychicznie, a świadkami jego agresji miały być adoptowane dzieci pary. W domu małżeństwa w Poradzu niejednokrotnie pojawiała się policja.
Mówiła, że bała się męża, że bardzo się go bała, bo przychodził do niej z awanturami. Jan zachowywał się dosłownie jak w transie, jakby coś go opętało i był w takim szale, że mógłby zrobić po prostu wszystko — opowiadała Ola Klimek, dodając, że jej ciotka nagrywała rozmowy z mężem.
Jan Klimek przedstawia sytuacje zgoła inaczej. Jego zdaniem to Beata Klimek była prowodyrką awantur, a on sam planował założyć swojej żonie "Niebieską Kartę". Twierdzi, że od pomysłu odwiódł go dzielnicowy.
Co ciekawe, dwa dni przed zaginięciem 47-latki kamera w jej domu przestała działać, prawdopodobnie w wyniku przerwy w dostawie prądu. To samo stało się 7 października tuż przed powrotem kobiety do domu. Jan Klimek przebywał wówczas na terenie posesji. Nie jest jednak jasne, czy wchodził do mieszkania żony.
ZOBACZ TAKŻE: Śladami zbrodni: Zaginięcie rodziny Bogdańskich. "Wiedzą, ale nikomu nie powiedzą"
Zaginęła Beata Klimek. Wzruszający wpis siostrzenicy
Kilka dni temu siostrzenica zaginionej przed czterema miesiącami Beaty Klimek opublikowała w mediach społecznościowych poruszający wpis. "Dziś mijają cztery miesiące, a ja dalej nie wierzę , że nie możemy cię odnaleźć. Kochamy Cię wszyscy i codziennie myślimy o Tobie" — napisała.
Ola Klimek udostępniła także garść informacji na temat zaginionej cioci i apel: " Nie pozwól jej odejść w zapomnienie . Beata to kochająca matka i bliska wielu ludziom osoba – jej historia nie może zniknąć w ciszy, gdy wciąż czeka na wyjaśnienie. Każdy dzień bez odpowiedzi to ból dla jej rodziny, dlatego świat powinien nadal pytać, gdzie jest Beata" – czytamy.