Rzucił się na tęczową flagę i zerwał ją z lokalu. Tego się nie spodziewał, dostał wiadomość od właściciela
Kuriozalne sceny rozegrały się w Warszawie 11 listopada tuż po Marszu Niepodległości. Pewien mężczyzna przechodząc obok jednego z lokali, zauważył wiszącą na nim tęczową flagę. Postanowił ją zerwać. Konsekwencji, jakie go spotkały chyba się nie spodziewał. Jest reakcja właściciela lokalu.
Marsz Niepodległości w Warszawie przebiegał w spokojnej atmosferze
Jak co roku w Święto Niepodległości 11 listopada wyruszył specjalny marsz , który przeszedł ulicami stolicy pod hasłem "Jeszcze Polska nie zginęła". W tym roku według informacji policji , obchody uroczystości były wyjątkowo spokojne, z nielicznymi niegroźnymi incydentami.
Według nieoficjalnych szacunków, w tegorocznym Marszu Niepodległości wzięło udział około 90 tys. rodaków. Jeden z nich, z całą pewnością będzie wspominał ten dzień na długo. Został bohaterem nagrania, które obiegło internet.
Kuriozalne sceny po marszu, wszystko się nagrało
Do sytuacji doszło po tuż po zakończeniu marszu, kiedy obywatele powoli się rozchodzili. Jeden z zamaskowanych mężczyzn idąc ulicą zauważył na jednym z lokali wiszącą tęczową flagę. Postanowił ją zerwać.
Choć udało mu się to zrobić, upadając na ziemię niczego nieświadomy stracił telefon komórkowy, który wypadł mu z kieszeni. Zauważyli to klienci siedzący na zewnątrz lokalu.
Właściciel lokalu przekazał specjalną wiadomość dla "bohatera"
Mężczyzna szybko się pozbierał i dołączył do swoich towarzyszy. Siedzący w restauracyjnym ogródku klienci zauważyli leżący telefon, który podnieśli i jak się później okazało, przekazali właścicielom lokalu. Mężczyzna, który „bohatersko” zerwał flagę, otrzymał w mediach społecznościowych specjalną wiadomość od właściciela restauracji. - Cześć kolego, chętnie wymienimy flagę na telefon, zapraszamy do baru - napisano pod dołączonym nagraniem.
"Geniusz zbrodni", "Plan sprytny, wykonawca jeszcze bardziej" - ironizują w komentarzach internauci.